Obserwatorzy

czwartek, 28 listopada 2013

przygarnij kosmetyk wyniki odc. 16



Na początek mała informacja odnośnie akcji "Przygarnij kosmetyk"

W związku z tym, że szykuję dla Was rozdanie, chwilowo zawieszam akcję. Planuję do niej powrócić po Nowym Roku, bo mam jeszcze sporo kosmetyków do oddania :-) 

*******************************

Ogłaszam wszem i wobec, że paletke cieni Technic Electric Beauty otrzymuje ode mnie 

Soemi87




Gratuluję!!!
już piszę do Ciebie e-mail :-)

sobota, 23 listopada 2013

tonik bezalkoholowy Uroda

Tonik bezalkoholowy
Melisa 
Uroda

Dzisiaj zapraszam Was na recenzję kolejnego kosmetyku firmy Uroda. O płynie micelarnym z tej serii możecie poczytać tutaj, a o pomadce, która jest moim osobistym KWC, pisałam tutaj.




Informacje od producenta:

Zawiera specjalnie dobrane składniki aktywne.
Wyciąg z melisy regeneruje, łagodzi, uspokaja i odświeża. Przynosi ulgę zmęczonej skórze. Chroni ją przed działaniem wolnych rodników i promieni słonecznych.
Wyciąg z zielonej herbaty spowalnia efekt starzenia się skóry, pobudza jej mikrokrążenie, uelastycznia. Działa przeciwutleniająco, łagodząco, tonizująco. Chroni przed wolnymi rodnikami.
Sorbitol wiąże wodę w przestrzeniach międzykomórkowych, skutecznie nawilża, wygładza, poprawia elastyczność i regeneruje skórę przesuszoną i spierzchniętą. 
Prowitamina B5 działa leczniczo i łagodząco na podrażnioną skórę, wygładza i poprawia jej koloryt.
Alantoina regeneruje uszkodzony naskórek. Łagodzi, nawilża, wygładza i zmiękcza skórę. 
Tonik pozostawia skórę odświeżoną, zdrową i zadbaną.


Skład:




Moja opinia:


Tonik znajduje się w wysokiej, okrągłej, plastikowej, przezroczystej butelce, w której mieści się 200 ml produktu. Aplikacja toniku na wacik przebiega bezproblemowo, głównie ze względu na odpowiedniej wielkości otwór.
Zamknięcie na zatrzask działa sprawnie, nie zacina się, otwiera się bardzo łatwo i lekko.



Tonik ma kolor zielony
Zapach tego kosmetyku, podobnie jak płynu micelarnego, jest delikatny, mało wyczuwalny, lekko ziołowy.

Producent przeznaczył ten tonik dla cery delikatnej, ale na mojej mieszanej sprawdził się rewelacyjnie. Nie podrażnił jej i nie wysuszył, nie "ściągał". Moja skóra po użyciu tego toniku nie domagała się natychmiastowego nałożenia kremu.
Świetnie nadaje się do odświeżania skóry w ciągu dnia, doskonale radzi sobie z usuwaniem resztek makijażu, bardzo dobrze koi skórę po użyciu żelu do mycia twarzy.

Nie pozostawia tłustej, lepkiej warstwy.
Wchłania się dosyć szybko.
Bardzo wydajny, mi wystarczył na  1,5 miesiąca regularnego stosowania.

Jedynym minusem jest dostępność. Strasznie ciężko go dostać, nawet w Drogerii Natura, gdzie najczęściej można go dostać, trzeba mieć szczęście, żeby trafić kosmetyki z tej serii.

Podsumowując: bardzo dobry kosmetyk za niewielkie pieniądze. Na pewno jeszcze nie raz będzie gościł w mojej łazience.


Cena: około 6 zł
Dostępność: Drogeria Natura 


Miałyście do czynienia z kosmetykami z tej serii?? 
Jak się u Was sprawdziły??

wtorek, 19 listopada 2013

rozgrzewający balsam do stóp Pat&Rub

Rozgrzewający balsam do stóp 
cynamon, imbir, goździk, szałwia
terapia dla stóp 
Pat&Rub 

Kosmetyki Pat&Rub kusiły mnie bardzo długo, ale przyznam szczerze, że trochę szkoda mi było pieniędzy na ich zakup. Na szczęście udało mi się wygrać bon na zakupy w Merlinie, a to oznaczało tylko jedno - zakup jakiegoś kosmetyku Pat&Rub. Wybór był ogromnie trudny, bardzo długo wahałam się  co wrzucić do koszyka. W końcu zdecydowałam się na rozgrzewający balsam do stóp. I oto jest w całej okazałości :-)



Informacje od producenta:
Nareszcie poradzisz sobie z szorstką, suchą skórą stóp. Nasz balsam ją odnawia. Regeneruje skórę spierzchniętą i popękaną. Pozbywa się twardego naskórka, wygładza, nawilża, ujędrnia. Łagodzi podrażnienia. Jeśli Twoje stopy potrzebują  ekstra pomocy, posmaruj je grubą warstwą balsamu i włóż na noc bawełniane skarpetki. Balsamu możesz używać także do szorstkiej skóry na łokciach i kolanach. 
Kompozycja balsamu:
masło shea* - nawilża i zmiękcza;  olej jojoba* - wzmacnia skórę i dodaje jej sprężystości; masło awokado* - natłuszcza i regeneruje (zawiera wit. A, E, K i PP), chroni przed czynnikami zewnętrznymi; mocznik - złuszcza zrogowaciały naskórek; ekstrakt z rozmarynu* - działa antyseptycznie i ujędrniająco; destylat z zielonej herbaty* - działa przeciwzapalnie, zwalcza wolne rodniki; naturalna witamina E - wygładza, ujędrnia, natłuszcza i nawilża; witamina A - regeneruje, stymuluje, odżywia; alantoina - koi i łagodzi; olejki aromaterapeutyczne z cynamonu, imbiru, goździka i szałwii - działają przeciwzapalnie i odkażająco; substancje nawilżające z oleju kokosowego.
* składniki pochodzące z upraw ekologicznych


Skład:

Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Butyrospermum Parkii, Decyl Cocoate, Urea, Camellia Sinensis (Green tea) Leaf Extract, Glycerin, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Glyceryl Stearate, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Stearic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Phytate, Allantoin, Tocopherol, Beta-Sitosterol, Squalene, Retinyl Palmitate, Cymbopogon Schoenanthus Oil, Citrus Aurantium Dulcis Oil, Parfum, Parfum, Cinnamonum Ceylanicum Bark Oil, Salvia Officinalis (Sage) Oil/Leaf Extract, Eugenia Caryophyllus Oil, Eugenol, Isoeugenol, Limonene, Linalool, Cinnamal, Citral, Geraniol, Benzyl Benzoate



Moja opinia:

Balsam kupujemy w okrągłej, twardej buteleczce z tworzywa sztucznego,  o poj 100 ml. Opakowanie jest wygodne w użytkowaniu w głównej mierze ze względu na pompkę air less, która zarazem jest bardzo higienicznym rozwiązaniem w tego typu produktach. Mamy pewność, że do środka nie dostanie nam się powietrze czy inne nieczystości.
Pompka pozwala również na niemal całkowite wykorzystanie produktu, ponieważ świetnie zbiera krem ze ścianek opakowania i wypycha go do góry.

Szata graficzna akurat do mnie nie przemawia,  wolę jak opakowanie mnie zachęca do kupna, w tym wypadku tak nie było. Ale rozumiem założenia takiego, a nie innego designu, który nawiązuje do składników balsamu, czyli cynamonu i goździków.


Konsystencja tego balsamu jest lekka, kremowa, ale zarazem dosyć gęsta. Bardzo łatwo rozprowadza się na stopach, nie spływa z nich. Wchłania się przez kilkanaście minut, a potem i tak pozostaje cienka i tłusta  warstwa ochronna. Radzę po jakimś czasie od zastosowania założyć skarpetki, bo chodzenie gołą stopą grozi pozostawieniem na podłodze tłustych plam.


Zachwycił mnie zapach tego balsamu - przepiękny, korzenny, dobrze wyczuwalny aromat, w którym odnajdziemy nuty cynamonu i goździków. Połączenie zapachów iście świąteczne :-) Zapach dość intensywny, bardzo dobrze wyczuwalny i utrzymujący się na skórze przez jakiś czas.

Balsam kupiłam przede wszystkim skuszona obietnicą rozgrzania stóp. Moje stopy są wiecznie zimne i taki efekt byłby mile widziany. Niestety, ale u mnie kompletnie to nie zadziałało. Nie wyczuwałam absolutnie żadnego rozgrzania. Efekt był taki, jakbym smarowała stopy zwykłym kremem. Wielka szkoda.


A jakie efekty zauważyłam podczas stosowania?? Otóż ten balsam świetnie nawilża i odżywia stopy. Sprawia, że są one gładkie, miękkie i bardzo miłe w dotyku. Podczas regularnego stosowania tego kosmetyku moje stopy nie domagały się dodatkowego nawilżenia.

Minusem może być konieczność zużycia balsamu w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Ja niestety z pielęgnacją stóp jestem raczej na bakier i muszę się  bardzo sprężać, żeby mi się ten kosmetyk nie przeterminował.

Podsumowując: bardzo dobry balsam do stóp niezbyt przesuszonych, świetnie nawilża i odżywia, ale bardzo rozczarował mnie fakt braku rozgrzania stóp.


Znacie jakieś kremy do stóp, które naprawdę rozgrzewają??

sobota, 16 listopada 2013

matująco - nawilżający krem na dzień Soraya

Matująco - nawilżający krem na dzień 
Vitamin B3
cera tłusta i mieszana
Soraya


Kremy do twarzy nie są częstym gościem na moim blogu, a to dlatego, że zużycie słoiczka tego kosmetyku zajmuje mi mniej więcej 3 miesiące.  Ten przyjemniaczek niedawno dobił dna, dlatego nadeszła odpowiednia pora, aby napisać o nim kilka słów.




Informacje od producenta:

Matująco - nawilżający krem na dzień ma za zadanie przywrócić cerze tłustej i mieszanej równowagę. Szybko i na długo wyeliminować błyszczenie się skóry. Zredukować niedoskonałości, takie jak rozszerzone pory, zaskórniki, wypryski. Zapewnić skórze optymalne nawilżenie, a jednocześnie efekt matowości, by wyglądała ładnie i zdrowo. 
Witamina B3 (niacynamid) aktywnie włącza się w proces regulacji pracy gruczołów łojowych w skórze. Ogranicza wydzielanie sebum, przez co zmniejsza przetłuszczanie się skóry. Redukuje wielkość porów i stany zapalne. 
Mikrosfery matujące - specjalne cząstki polimerowe, które mają zdolność do pochłaniania sebum z powierzchni skóry. Zapewniają szybką eliminację błyszczenia oraz długotrwały efekt matowości.
Beta-glukan  - naturalny polisacharyd roślinny, który nawilża skórę i chroni ją przed utratą wilgoci. Łagodzi podrażnienia i wykazuje działanie  pobudzające syntezę kolagenu, przez co wpływa na poprawę jędrności i sprężystości skóry. 
Witaminy - wyjątkowe substancje, których szerokie spektrum aktywności oraz niepodważalna skuteczność od lat cenione są przez dermatologów, farmaceutów i kosmetologów.
Vita Therapy System -  stworzony, by zapewnić skórze piękny, zdrowy i młody wygląd, w nowatorski sposób wykorzystuje siłę witamin i jest doskonałą odpowiedzią na problemy różnych typów cery. 


Skład:




Moja opinia:
Krem znajduje się w szklanym, przezroczystym słoiczku z plastikową nakrętką. Bardzo lubię kremy w szklanych słoiczkach, bo według mnie, o wiele lepiej prezentują się na łazienkowej półce. Szata graficzna jest prosta i estetyczna. Krem kupujemy w słoiczku o poj. 50 ml.



Krem zapakowany jest w kartonowe pudełeczko, na którym znajdziemy wszelkie niezbędne informacje dotyczące kosmetyku. Dodatkowo kartonik jest jeszcze zafoliowany, żeby nikomu przypadkiem nie przyszło do głowy otwieranie kosmetyku w sklepie. A gdyby komuś mało było zabezpieczeń przed wszędobylskimi "macaczami" sam słoiczek ma jeszcze ochronne sreberko.


Bardzo zaskoczyła mnie konsystencja tego kremu, jest bardzo lekka i puszysta. Bardziej przypomina mus niż krem. Bardzo łatwo rozprowadza się po twarzy, szybko się wchłania. Krem nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy, wchłania się do matu.

Mam wrażenie, że ten krem przyjmie wszystko, co na niego nałożymy - u mnie był to podkład, puder w kamieniu, puder sypki, baza pod makijaż, krem BB (w różnych kombinacjach) - z każdym z tych kosmetyków idealnie współpracował.


Krem ma bardzo delikatny i przyjemny zapach, który jednak po aplikacji nie jest wyczuwalny.
 
Moim utrapieniem jest mieszana skóra twarzy, dlatego z reguły na dzień kupuję kremy matujące, natomiast na noc używam nawilżających lub odżywczych.
Ten krem całkiem dobrze się spisał, oczywiście nie ma co się łudzić, że zmatowi nam skórę na cały dzień, ale te 3-4 godz. jest całkowicie realne. Jeśli dołożę do tego puder matujący i bazę matującą mam całkiem przyzwoicie zmatowioną skórę na 5-6 godz. Co uważam jest bardzo dobrym wynikiem przy mojej cerze.

Na uwagę zasługuje również to, że nie wysusza skóry, co niestety może się zdarzyć przy używaniu kremów matujących. 

Krem nie wywołał u mnie zaczerwienienia, podrażnienia ani uczulenia. Nie spowodował tez "zapchania" skóry.

Dostępność: mniejsze/ większe drogerie, Rossmann, Natura
Cena: około 17 zł  

Podsumowując: krem się u mnie bardzo dobrze sprawdził, dobrze zmatowił skórę, a jednocześnie jej nie wysuszył.



Macie swoich ulubieńców wśród kosmetyków Soraya??

środa, 13 listopada 2013

przygarnij kosmetyk odc. 16 + wyniki odc. 15



W odcinku 15 akcji "Przygarnij kosmetyk" do oddania był zielony lakier Paese nr 125, który powędruje do 

alicjimagdaleny




Gratuluję!!!
już piszę do Ciebie e-mail :-)
******************************

A w tym odcinku do oddania mam 
paletkę cieni Technic Electric Beauty
(nowa oczywiście)

 Zgłaszać się można do 20.11.2013

Na koniec kilka spraw organizacyjnych:
*musisz być publicznym obserwatorem tego bloga
*zwycięzcę ogłoszę w ciągu kilku dni od zakończenia akcji
*wysyłam tylko na terenie Polski

Wzór zgłoszenia:

Obserwuję jako:
Mój e-mail:  

Zapraszam do zabawy :-)


poniedziałek, 11 listopada 2013

retro peeling :-)

Peeling do ciała 
cukrowo - orzechowy
Vintage Body Oil 
Tenex


Nie wiem czy już pisałam, ale uwielbiam kosmetyki pachnące olejkiem arganowym. Mam ich kilka i każdy z nich używam z wielką przyjemnością. Niedawno przybył mi peeling, który zawiera ten olejek, dlatego wielkie testowanie postanowiłam zacząć właśnie od niego.



Informacje od producenta:
Peeling do ciała SPA Vintage Bodu Oil z olejem arganowym zawiera wyjątkową kompozycję kwasów tłuszczowych, które mają właściwości stymulujące wewnątrzkomórkowy proces dotleniania, przywracające ochronę hydrolipidową oraz gwarantują dostateczne nawilżenie skóry. Olej wykazuje właściwości regenerujące oraz łagodzące podrażnienia. Witamina E spowalnia proces starzenia się skóry. Olej migdałowy odżywia, wygładza, uelastycznia skórę. Ekstrakt z limonki zmiękcza i wygładza skórę, nadając jej miękkość i sprężystość. Ma działanie odświeżające, energetyzujące.
Kryształki cukru oraz drobne kawałki z łupin orzecha ścierają wierzchnią warstwę naskórka, głównie obumarłe komórki, co powoduje pobudzenie skóry do szybszego wzrostu i odnowy oraz wzmacnia elastyczność warstw wierzchnich. Peeling mechaniczny pobudza mikrokrążenie skórne i dotlenia skórę. Wyrównuje się koloryt. Skóra staje się elastyczna i gładka. Aromaterapeutyczny zapach odpręża, relaksuje i sprawia, że zabieg staje się niezwykłym rytuałem dla ciała i zmysłów.


Skład:




Moja opinia:

Peeling zamknięty jest w niskim, okrągłym pojemniczku o pojemności 200 ml. Peeling zabezpieczony jest sreberkiem, za to duży plus, bo wierzcie mi nie wszystkie firmy tak robią. Dzięki temu mam pewność, że nikt nie pchał swoich paluszków do środka, i że kosmetyk jest świeży i nowy.
 Bardzo spodobała mi się szata graficzna,która jest  prosta nie przeładowana, ale zarazem elegancka i przyciągająca wzrok, w stylu retro - śliczna kobieca estetyka.



Przy otwieraniu pojemniczka należy uważać żeby nie wylać olejku, który oddziela się od reszty kosmetyku i zbiera się na górze. 
Zanim zaczniemy peeling ciała musimy wybełtać sobie olejek z masą cukrowo - orzechową.



Po wymieszaniu powstaje nam dosyć gęsta pasta, w której zanurzone są dosyć duże, przezroczyste  kryształki cukru i zmielone, brązowe łupiny orzecha. Ze względu na to, że powstała masa jest bardzo gęsta i zwarta, niestety niezbyt dobrze trzyma się ciała i za każdym razem trochę tego peelingu ląduje na dnie wanny.

Podczas masowania bardzo wyraźnie wyczuwalne są kryształki cukru, które bardzo dobrze wygładzają ciało. Po wykonaniu peelingu tym kosmetykiem moja skóra była lekko zaczerwieniona, ale także gładka i miła w dotyku. Moim zdaniem ten peeling zasługuje na miano "mocnego zdzieraka".

Ogromnym minusem tego peelingu jest strasznie gruba, tłusta warstwa pozostająca na ciele. Nawet hektolitry żelu pod prysznic nie są w stanie jej całkowicie usunąć.

Ze względu na małą pojemność peeling kończy się bardzo szybko.  Mi wystarczył na 4-5 użyć.  Dla mnie akurat jest to zaleta, bo mogę otworzyć coś nowego :-)

Minusem jest też dostępność, bardzo trudno dostać kosmetyki tej firmy stacjonarnie. Na pewno widziałam je w Hebe, ale też w niedużej niesieciowej drogerii.


I na koniec zostawiam to, co najlepsze w tym peelingu, a mianowicie zapach, który, jak dla mnie jest RE-WE-LA-CYJ-NY!!!!
To już mój 3 kosmetyk pachnący olejkiem arganowym i wszystkie bez wyjątku zachwycają mnie swoim zapachem. Z tego wynika, że kosmetyki zwierające ten olejek mogę brać w ciemno :-)


Podsumowując: pomimo cudownego zapachu do peelingu już raczej nie wrócę, ale na 100% kupię masło do ciała z tej serii.


A cała seria z olejkiem arganowym przedstawia się następująco:

*masło do ciała
*olejek do kąpieli
*olejek do ciała, rąk i stóp
*żel pod prysznic
*peeling dwufazowy



 Ponadto dostępne są 2 inne serie: z olejem macadamia i masłem shea. 

Po więcej informacji zapraszam na stronę producenta
http://www.tenex.pl/produkty/vintage-body-oil.html

środa, 6 listopada 2013

owocowy relaks z musem do ciała

Mus do ciała 
czerwone owoce
nawilżenie & odżywienie
Frutti Relax
L'Arisse 
Ava


Odkąd założyłam bloga pokochałam wszelkie mazidła do ciała, wcześniej różnie z tym bywało.
Teraz wyszukuje coraz to nowe masła/ balsamy/ sorbety/ musy/ mleczka itp. Jak tylko zobaczyłam ten słoiczek z musem wiedziałam, że będzie mój. Kupiłam, zużyłam, a teraz czas na kilka słów o tym przyjemniaczku. 



Informacje od producenta:
Kojący mus do ciała o świeżym zapachu  słodkich, soczystych czerwonych owoców polecany do skóry wrażliwej i suchej. Starannie dobrane składniki, w tym naturalny składnik nawilżający oraz oleje słonecznikowy i sojowy, bogate w witaminy E, F i niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe zapewniają skórze optymalne nawilżenie, odżywienie i poprawę elastyczności. Skutecznie odbudowują i zmiękczają naskórek, likwidują uczucie nieprzyjemnego napięcia przesuszonej skóry. Skóra pozostaje delikatna i jedwabiście gładka. Połączenie świeżego zapachu malin, truskawek i czerwonych porzeczek zapewnia ciału orzeźwienie, relaks i poprawia nastrój.

Skład:
aqua, helianthus annuus (sunflower) seed oil, glyceryl stearate, ceteareth-20, ceteareth-12, cetearyl alcohol, cetyl palmitate, glycerin, glycine soja (soybean) oil, isopropyl myristate, phenoxyethanol, ethylhexylglycerin, sodium PCA, parfum, allantoin, panthenol, xanthan gum,carbomer, triethanolamine, EDTA, citral, geraniol, limonene, linalool


Moja opinia:
Mus znajduje się w plastikowym, niskim  słoiczku o poj 250 g. Samo opakowanie jest bardzo wygodne w użytkowaniu, ze względu na to, że jest dosyć szerokie bez problemu wydobywamy kosmetyk do samego końca.
Mus zabezpieczony jest folią ochronną, żeby niepowołane nosy i ręce nie otwierały go i nie grzebały tam gdzie nie powinny.
Szata graficzna bardzo kolorowa, letnia, optymistyczna, miła dla oka. Zdecydowanie przyciągnęłaby mój wzrok na sklepowej półce. 


Pierwszym rozczarowaniem, po otworzeniu opakowania, był kolor musu. Kosmetyk niestety jest w kolorze białym, ja spodziewałam się  koloru intensywnie różowego. No bo skoro jest to mus z czerwonych owoców, to dlaczego jest on biały?? 

Zapach ładny, przyjemny, słodki, choć niestety odrobinę sztuczny. Jednak  nie jest on przytłaczający czy duszący. Utrzymuje się na skórze przez kilkadziesiąt minut. 

Konsystencja to kolejny punkt, który okazał się rozczarowaniem. Spodziewałam się  lekkiego, puszystego musu, a dostałam produkt odrobinę rzadszy od masła do ciała. Ta konsystencja, moim zdaniem, z musem nie ma nic wspólnego. Myślę, że określenie tego kosmetyku jako mus jest mylące, bardziej adekwatną nazwą byłby krem do ciała.


Kosmetyk bardzo dobrze rozprowadza się po ciele i dosyć szybko się wchłania, zatem nie musimy całymi godzinami czekać aż zniknie. Wielkim plusem jest to, ze nie pozostawia na skórze tłustej warstwy, nie bieli jej oraz nie klei się. 

Jest dość wydajny, bo już niewielką ilością jesteśmy w stanie  posmarować całe ciało. Myślę, że na miesiąc regularnego stosowania spokojnie wystarczy.

Po aplikacji tego musu moja skóra była dostatecznie nawilżona, ale przypominam, że nie mam problemu z przesuszoną skórą. Podejrzewam jednak, że dla skóry suchej bądź bardzo suchej nawilżenie będzie niewystarczające.
Ponadto kosmetyk pozostawia skórę gładką, miękką i przyjemna w dotyku.



Najważniejszym minusem tego musu jest jego dostępność.  Do zdobycia raczej online lub w mniejszych, osiedlowych drogeriach.


Podsumowując: pomimo kilu rozczarowań ten mus całkiem dobrze się u mnie sprawdził. Na pewno wypróbuję jeszcze  sorbet  melon&arbuz.


Do tej serii należy również:
*sorbet do ciała melon&arbuz
*sorbet do ciała pomarańcza&wanilia
*mus do ciała hawajski ananas



Miałyście do czynienia z tymi musami/sorbetami??
Znacie kosmetyki Avy??

wtorek, 5 listopada 2013

przygarnij kosmetyk odc. 15 + wyniki odc. 14



W 14 odcinku akcji "Przygarnij kosmetyk" do oddania miałam odżywczy  krem do rąk i paznokci z woskiem pszczelim i olejem makadamia firmy Anida, który ma zaszczyt powędrować do


Fabrycznej 




Gratuluję!!!
już piszę do Ciebie e-mail :-)
 ****************************************
A tymczasem mamy juz 15 odcinek mojej akcji :-)
Dzisiaj będzie coś dla fanek koloru zielonego, a mianowicie mam dla Was
 lakier do paznokci nr 125 Paese
(nowy, nieużywany)


 Zgłaszać się można do 10.11.2013

Na koniec kilka spraw organizacyjnych:
*musisz być publicznym obserwatorem tego bloga
*zwycięzcę ogłoszę w ciągu kilku dni od zakończenia akcji
*wysyłam tylko na terenie Polski

Wzór zgłoszenia:

Obserwuję jako:
Mój e-mail:  


Zapraszam do zabawy :-)

poniedziałek, 4 listopada 2013

błyskawicznie nawilżająca maseczka Eveline

Maseczka błyskawicznie nawilżająca
anti - stress
bioglinka biała
biokwas hialuronowy
Eveline


Nie przepadam za maseczkami glinkowymi. Nie odpowiada mi ich zapach, uczucie ściągnięcia skóry podczas wysychania i proces, z reguły mozolny i trudny, zmywania. Dlatego ta maseczka czekała bardzo długo na swoją kolej, aż w końcu zdecydowałam się położyć ją na twarz.




Informacje od producenta:

Maseczka błyskawicznie nawilżająca z bioglinką białą:
*głęboko nawilża
*skutecznie łagodzi podrażnienia i relaksuje
*przywraca komfort zmęczonej i przesuszonej skórze
*perfekcyjnie wygładza, niweluje szorstkość naskórka
*uelastycznia skórę

Składniki aktywne o wysokiej skuteczności działania:
bioGlinka biała - najłagodniejsza spośród glinek, przeznaczona do pielęgnacji skóry wrażliwej. Maksymalnie odświeża i wygładza skórę oraz posiada wyjątkowe właściwości kojące
Anti - stress Complex przywraca komfort skórze zmęczonej i nadmiernie przesuszonej
bioKwas hialuronowy zapewnia długotrwałe nawilżenie skóry nawet w głębokich warstwach oraz wypełnia zmarszczki
Hydromanil -  polisacharydy pozyskiwane z drzewa tara, które tworzą na powierzchni skóry delikatny film chroniący przed utratą wody
Kompleks witamin A, F, E - odżywia skórę i poprawia jej jędrność i elastyczność
D-panthenol i alantoina - działają kojąco i łagodząco

Skład:



Moja opinia:


Maseczka dostępna w 10 ml saszetce. Taka ilość kosmetyku wystarczyła mi na 2 aplikacje.
Szata graficzna opakowania bardzo stonowana, spokojna, niezbyt rzucająca się w oczy. Szczerze przyznam, że w sklepie raczej nie zwróciłabym na nią uwagi.
Saszetka bardzo łatwo się otwiera, nie musimy się z nią mocować, bo bardzo łatwo, jednym szarpnięciem jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić.

Konsystencja nietypowa dla glinek, bo bardziej przypomina rzadką  śmietanę, niż glinkę. Przy nakładaniu jej na twarz  trzeba uważać, żeby nie uciekła nam przez palce. Natomiast, już po umieszczeniu jej na buzi, ładnie przylega i nie ścieka. 


Zapach też nie przypomina typowego "glinkowego smrodku", czyli jest mniej ziemisty i błotny, niż innych, które do tej pory  miałam okazję używać. Ponadto po aplikacji na twarz  jest on niewyczuwalny.
  Kolor biały.

Maseczka po nałożeniu na twarz i upłynięciu 15 min nie zasycha na twardą skorupkę, ale raczej tworzy delikatną warstwę - taką ani mokrą, ani bardzo suchą.

Po zmyciu maseczki, oczywiście ciepłą wodą i gąbeczką Calypso, okazało się, że moja skóra jest o wiele gładsza, odrobinę rozjaśniona i wyraźnie uspokojona. Ponadto, po jej usunięciu, skóra twarzy nie domagała się użycia kremu - czyli wychodzi na to, że delikatnie nawilżyła, ale jednak nie było to nawilżenie dogłębne, a raczej powierzchowne i krótkotrwałe.

Maseczka nie wywołała u mnie podrażnienia, pieczenia, zaczerwienienia,  ani "zapchania".

Podsumowując: pomimo, że nie nawilżyła jakoś spektakularnie, to bardzo ładnie rozjaśniła skórę, a to sprawia, że chyba mam ochotę na więcej maseczek z białej glinki :-)

Używacie maseczek z białej glinki?? 
Macie swoich ulubieńców wśród glinek??


Blogger news

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...