Troszkę już późno na wpis denkowy, ale nie chcę trzymać tego wszystkiego kolejny miesiąc, dlatego nie patrząc na dzisiejszą datę, postanowiłam pokazać Wam, co udało mi się zużyć jeszcze w maju.
Ogólnie jestem zadowolona z ilości, chociaż ubolewam nad niemal zerowym zużyciem saszetek :-/ Ale mam nadzieję, że wkrótce się zmobilizuję i uszczuplę swoje saszetkowe zapasy.
Ale do rzeczy....całe denko prezentuje się tak:
A teraz troszkę bardziej szczegółowo:
Cukrowy scrub do ciała słodkie mango i jaśmin Treets N.E.W. S. Cosmetics. Byłam bardzo zadowolona z tego kosmetyku. Grube kryształki cukru świetnie peelingowały ciało, a olejek nawilżał i odżywiał skórę. Ogromnym plusem tego peelingu jest brak tłustej warstwy. Pełną jego recenzję przeczytacie
tutaj
Limonkowo - cytrynowy krem do ciała Kappus. Typowo kremowa konsystencja, dobrze rozprowadzał się po ciele, szybko się wchłaniał. Ładny, świeży, nie duszący zapach, miłą odmiana po słodkich,, owocowych balsamach, których używałam wcześniej. Jednak nie nawilżał ani trochę.
Ogromna butla żelu pod prysznic Crevil o poj. 750 ml. Zużyłam dość szybko dzięki pomocy męża. Dla mnie zapach był zbyt mydlany. Dobrze się pienił, troszkę mało wydajny bo dość rzadki, ale może to i lepiej :-)
Żel pod prysznic mango& mambo Balea miał się o nim pojawić wpis, ale mam wrażenie, że to jest ten sam żel, który był w zeszłym roku, tylko w odświeżonej szacie graficznej. O zeszłorocznej limitce pisałam
tutaj
Szampon do włosów mango&aloes Balea, odżywkę z tego duetu pokazywałam w poprzednim denku. Ten komplet sprawdził się u mnie całkiem nieźle, ładnie odświeżał włosy, nie obciążał ich. Włosy po jego użyciu były lśniące, sypkie i błyszczące, ale raczej nie nawilżał. Ogromnym plusem tego szamponu jest zapach, szkoda, że nie utrzymuje się na włosach.
Suchy szampon Radical Farmona niestety kompletnie nic nie mogę na jego temat powiedzieć, ponieważ kupowałam go on line i przyszedł do mnie prawie pusty. Zdołałam go użyć tylko raz. A ja naiwna myślałam, że jak zamówię w internecie to nic takiego mnie nie spotka :-/
Delikatne mydło do rąk w piance Twilight Woods Bath&Body Works. Zakochałam się w piankowych kosmetykach. To mydełko było wydajne i ślicznie pachniało. Tylko cena może troszkę odstraszać, ale warto polować na nie na promocjach :-)
Pianka do golenia z ekstraktem z żurawiny Venus. Takie produkty jak pianki, żele czy kremy do golenia bardzo długo zużywam, a to dlatego, że nogi z reguły golę depilatorem, a do tego pianka nie jest mi potrzebna. Ale w końcu jakoś ją wykończyłam. Pianka ma bardzo fajną zbitą konsystencję, łatwo się rozsmarowuje, ułatwia golenie, a przy tym bardzo ładnie pachnie.

Hialuronowy mikrozastrzyk wygładzający krem z transdermalnym kwasem hialuronowym 30+ na dzień i na noc Soraya. Lubię kremy tej firmy, jeszcze się nie zdarzyło żeby zrobiły mi krzywdę. Ten krem u mnie spisał się lepiej kiedy używałam go na noc, zostawiał skórę nawilżoną, odżywioną i miękką. Więcej o tym kremie możecie przeczytać
tutaj
Szampon przeciwłupieżowy Nizoral jak dotąd nie znalazłam nic skuteczniejszego, zawsze mam w domu buteleczkę i używam profilaktycznie co kilka myć.
Ekspresowe kropelki wysuszające do lakieru Essence. Bardzo je polubiłam, głównie za sprawą zakraplacza, sprawdza się o niebo lepiej niż spray. Wysychanie lakieru przyspiesza, ale nie jest to tempo błyskawiczne. Jednak na moje potrzeby wystarczające.
Sól do kąpieli Balea, mam ich spory zapas, bo je polubiłam, barwią wodę, co bardzo lubią i prześlicznie pachną.
Regenerujące płatki kiwi Preeti niestety nie mogę ich polecić, ponieważ podrażniły mi skórę i zostawiły zaczerwienienie, z którym walczyłam przez kilka dni.
Kolejne efekty przeglądania lakierów do paznokci. Oba kolory często gościły na moich paznokciach. Chociaż Smart Girls miał kiepską trwałość.
A to już efekt porządków w łazienkowych koszyczkach. Część z tych cieni na pewno ma więcej niż 10 lat. Jak widać niektóre z nich zużyte niemal w całości.
Maj poszedł mi całkiem nieźle, ale czerwiec chyba będzie ubogi, bo jeszcze nic nie wrzuciłam do pudełka, a mamy już połowę miesiąca :-/