Z lekkim opóźnieniem, ale już ogarnęłam marcowe denko. Muszę przyznać, że jestem z niego zadowolona, zmobilizowałam się nawet do zużycia kilku saszetek :-)
Tak się prezentuje denkowe pudełeczko :-)
I po kolei:
Odżywiający szampon z olejkiem arganowym Lee Stafford - szampon stosowałam w duecie z odżywką, która tradycyjnie skończyła się szybciej. Ten arganowy duet spisał się całkiem dobrze, ale nie powalał swoim działaniem na tyle, żeby zapłacić za niego 45 zł. O tym duecie do włosów więcej napisałam w osobnym wpisie
tutaj.
Szampon z pokrzywą i zieloną herbatą Joanna Naturia, ten szampon również używałam z duecie z odżywką, która wylądowała w lutowym denku. Pisałam już nie raz, że kosmetyki do pielęgnacji włosów z tej firmy nie sprawdzają się u mnie, i tak było też tym razem. Zużyłam ze względu na małą pojemność (100 ml), opakowania sobie zostawiłam - przydadzą się na wyjazdy :-)
Mgiełka chroniąca włosy przed wysoką temperaturą Marion, to już kolejne moje opakowanie. Bardzo lubię tą mgiełkę, ma wygodny aplikator, który rozpyla odpowiednią ilość kosmetyku, jest wydajna, a ja mam poczucie, że odpowiednio chronię swoje włosy.
Balsam do ciała milkberry So Pretty Soraya, świetny kosmetyk na chłodniejsze dni. Cudowny malinowy zapach, który otula ciało. Więcej napisałam o nim
tutaj.
Antyperspirant Fa, chyba jednak wolę Rexony.
Odsypka soli do kąpieli Ekoa, pięknie pachnąca sól, bardzo drobno zmielona, dzięki czemu szybko się rozpuszcza.
Odlewka peelingu z kawą brazylijską Avon, dzięki Monice miałam okazję wypróbować ten peeling. Zarówno zapach, jak i działąnie mocno mnie rozczarowało. Zapach za mało kawowy, a działanie peelingujące praktycznie żadne.
Cytrusowy peeling Ekoa, miałam malutką próbkę, która została załączona do zakupów. Zapach bardzo, mocny i intensywny. Zostawia tłustą warstwę, ale mam wrażenie, że mniejszą niż peeling Pat&Rub, który mam wątpliwą przyjemność używać teraz. Mam pełnowymiarowe opakowanie peelingu Ekoa, zobaczymy jak się będzie spisywał.
Rewitalizująco - odżywczy krem do rak papaja& granat Verona, ładnie pachnący krem, ale im jak jest długo otwarty to zapach się ulatnia. Dobry krem do codziennej pielęgnacji, ale wybitnych właściwości nawilżających nie ma.
Odmładzający krem - maska do rąk i paznokci z olejkiem arganowym Eveline, ładnie pachnący krem. Świetnie się sprawdza jako maska na noc. Więcej można o nim poczytać
tutaj
Korektor pure cover mineral Maybelline, bardzo mi się podobał aplikator w tym korektorze (gąbeczka jak w błyszczykach). Ideałem nie był, dlatego dalej szukam odpowiedniego korektora po oczy.
Tusz do rzęs IsaDora - dobry tusz na co dzień, ale mi przeszkadzała w nim ogromna szczoteczka, którą ciężko było wytuszować rzęsy bez upaćkania się wkoło.
Tusz do rzęs Eveline, ten tusz również fajnie się sprawdzi w codziennym makijaży, ale tutaj producenta poniosła fantazja - zupełnie nie rozumiem sensu zakończenia całkiem dobrej szczoteczki kulką.
Kredka automatyczna nr 04 Pierre Rene, ładny granatowy kolor, ale niestety zawiódł mechanizm i w pewnym momencie kredka przestałą się wysuwać. To już kolejny kosmetyk Pierre Rene, w którym mam problemy z opakowaniem.
Olejek do kąpieli z olejem argnowym Vintage Boidy Oil - ładnie pachnie, ale tylko w buteleczce. Słabo się pieni i jest bardzo nie wydajny, wystarczył mi zaledwie na 3 razy.
Zmywacz do paznokci Isana - stały bywalec moich denek. Świetnie się u mnie sprawdza.
Lakier do paznokci DaVinci Vollare i mini lakier do paznokci Simple Beauty nr 309 to kolejne efekty moich porządków lakierowych. W pierwszym nie odpowiadała mi zbyt rzadka konsystencja i kolor. Drugi bardzo lubiłam, na paznokciach dawał piękny kolor blue jeans.
Żele antybakteryjne do rąk Bath & Body Works, w tej chwili używam często. Ładnie pachną, szybko się wchłaniają i mają niewielką pojemność, idealną do torebki.
Kosmetyki w minidawkach IVR nie zachwyciły mnie niczym, więc raczej nie planuję ponownego zakupu. Więcej o nich napisałam
tutaj
Maseczka do twarzy Schaebens bardzo mi się spodobała. Twarz po jej zastosowaniu była gładka i ujędrniona. Na pewno kiedyś do niej powrócę.
Owocowa maseczka do twarzy SYX Marionnaud, gęsta, treściwa kremowa konsystencja, w której zatopione są drobinki peelingujące - takie 2w1. Ładnie odświeżyła i odżywiła twarz. No i pięknie pachniała owocami.
Maseczka do twarzy z algami morskimi witaminami i koenzymem Q10 + R głęboko nawilżająca Ava, bardzo przyjemna lekka maseczka, dobrze nawilżała.Bardzo miło ją wspominam, dodatkowym plusem jest pojemność saszetki, która idealnie wystarcza na jedno zastosowanie.
Koktajlowa maseczka S.O.S. na twarz i pod oczy Dax Cosmetics ta maseczka to jakiś koszmar, nałożona grubszą warstwą oblepia twarz paskudnym złotym brokatem, którego trudno się pozbyć. Stosowałam cieniutką warstwę pod makijaż i w ten sposób jakoś udało mi się zużyć.
Maseczka pod oczy Rival de Loop nie zauważyłam po niej żadnych efektów, a szkoda, bo myślałam, że się polubimy.
Maseczka Bali Botanica Planet Spa Avon, nie przepadam za kosmetykami Avonu, ale ta maseczka miło mnie zaskoczyła, do tego stopnia, że myślę nad zakupem pełnowymiarowego opakowania.
Krem do rąk z proteinami jedwabiu i prowitaminą B5 Ziaja za mała saszetka, żeby coś sensownego o nim powiedzieć, ale że uwielbiam kremy do rąk to całkiem możliwe, że kiedyś pojawi się w moim koszyczku z kremami.
Uffffffffffffffffffffff
denko marcowe za mną :-)
teraz czas denkować kwietniowo