Obserwatorzy

środa, 27 lutego 2013

Dermo Minerały maseczka redukująca zmarszczki

W lutym kompletnie nie miałam czasu dla siebie, dlatego też udało mi się zużyć tylko 1 maseczkę. Czekała ona dosyć długo na swoją kolej, bo aż od jesieni, a to dlatego, że nie za bardzo lubię maseczki z glinki i odkładałam ją ciągle i ciągle na koniec kolejki. W końcu jednak się zmobilizowałam i  maseczka wylądowała najpierw na mojej twarzy, a za chwilę w lutowym denku :-)



Informacje od producenta:
Maseczka z zielonej glinki kambryjskiej przeznaczona dla skóry zmęczonej, starzejącej się, ze skłonnością do powstawania zmarszczek, pozbawionej jędrności i elastyczności. Zawiera bogactwo soli mineralnych, przywracających gładkość i żywotność skóry. Maseczka skutecznie nawilża, przywraca elastyczność, poprawia ukrwienie, wygładza drobne zmarszczki mimiczne. działanie zielonej glinki kambryjskiej uzupełniają ekstrakty roślinne: odmładzający z aloesu, oczyszczający i łagodzący z oczaru oraz nawilżający jedwab, które w sposób naturalny stymulują proces odnowy i regeneracji skóry.

Stosowanie:
1-2 razy w tygodniu nałożyć grubą warstwę maseczki. Po 20 min. zmyć ciepłą wodą. W zależności od potrzeb skóry maseczkę można stosować na jedno lub dwa użycia.


Skład:



Moja opinia:
Tak...ale...
Maseczkę dostajemy w saszetce podzielonej na 2 części -co jest dla mnie świetnym rozwiązaniem, gdyż jedna część idealnie wystarcza na jedno użycie. Saszetki bardzo łatwo się otwierają, nawet bez użycia nożyczek. Takie opakowania jak najbardziej trafiają w mój gust. W każdej z saszetek znajduje się 10 g kosmetyku.
Maseczka ma bardzo ciekawy kolor zgniłej zieleni. Natomiast po wyschnięciu kolor zmienia się na szaro-ziemisty.


Zapach (adekwatny do koloru) ma błotny, niezbyt przyjemny (żeby nie napisać śmierdzący), na szczęście po nałożeniu na twarz jest niewyczuwalny.
Maseczka ma gęstą, gliniastą  konsystencję, ale za to ładnie przylega do twarzy i nie spływa z niej.
 Dzięki takiej konsystencji bardzo łatwo się ją rozprowadza.
 Trzymając maseczkę przepisowe 20 min., doczekałam się całkowitego wyschnięcia glinki, która spowodowała nieprzyjemne ściągniecie skóry. Każdy ruch i  mimika twarzy powodowały pękanie zaschniętej glinki. Jednak jest to efekt, który mimo wszystko da się wytrzymać.
Maseczka zaskoczyła mnie łatwością zmywania, byłam przygotowana na "siłowe" usuwanie jej z twarzy, a okazało się ono bezproblemowe i szybkie.

Po zastosowaniu maseczki moja skóra stała się gładka, napięta, świetnie zmatowiona i odmłodzona. Ponadto wygładziła drobne zmarszczki. Dużym plusem jest to, że po jej użyciu moja skóra nie domagała się użycia kremu nawilżającego.
Sama nie wiem, czy jeszcze do niej wrócę. Do ulubieńców na pewno jej nie zaliczę, mimo końcowego, bardzo dobrego efektu, ale myślę, że warto ją wypróbować. 

Miałyście tą maseczkę? Jakie są Wasze wrażenia po jej użyciu?
Jaki najbardziej zadziwiający kolor maseczki miałyście na twarzy?

sobota, 23 lutego 2013

Peelingi do ciała z Holandii (Kruidvat)

Jakiś czas temu, w tym wpisie, pokazywałam co dostałam od szwagra z Holandii.
Żele pod prysznic nadal czekają na swoją kolej i pewnie jeszcze trochę sobie poczekają, bo zapasy mam takie jakbym co najmniej miała drogerię otwierać, ale peelingi już udało mi się zużyć i mogę Wam, co nieco o nich opowiedzieć.

Pierwszy z nich o zapachu żurawiny i granatu - uwielbiam takie połączenia zapachowe :-)




Skład:
aqua, paraffinum liquidum,glycerin, polyethylene, dimethicone, steareth-2,steareth-21,cetearyl alcohol, glyceryl stearate se, vaccinium macrocarpon seed powder, vaccinium macrocarpon fruit juice, camellia sinensis extract, puncia granatum fruit extract, carbomer, xanthan gum, disodium edta, benzophenone -4, myristyl myristate, parfum, propylene glycol, benzyl alcohol, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone, magnesium nitrate, magnesium chloride, triethylene glycol, sodium hydroxide, citric acid, ci 16035

Moja opinia:
Wygodna, miękka tuba z której z łatwością wydobywamy kosmetyk - pod koniec musimy rozciąć opakowanie, ale to już naprawdę na koniec, bo po rozcięciu kosmetyku wystarcza tylko na jedno, skromne użycie.
Zapach przepiękny, owocowy - dzięki temu miło się  go używa. Wielka szkoda, że nie utrzymuje się na skórze.

 Peeling ma postać blado różowego kremu, który zawiera w sobie 2 rodzaje drobinek ścierających: większe wyglądają jak pestki  granatu, mniejsze to ostre drobinki, które bardzo dobrze złuszczają i wygładzają skórę.  Nie jest to jednak mocny "zdzierak" - ot taki przyjemniaczek do codziennej pielęgnacji. 
Te malutkie drobinki bardzo dobrze trzymają się ciała i trzeba porządnie je spłukać, bo jeśli zrobimy to pobieżnie podczas smarowania się balsamem będą wyczuwalne pod palcami.
Peeling niestety nie jest zbyt wydajny, skończył mi się dosyć szybko, ale to może dlatego, ze zakochałam się w jego zapachu i używałam więcej niż potrzeba.
Po zastosowaniu tego peelingu skóra jest gładka, odświeżona, miękka w dotyku, i co najważniejsze nie wysuszona, a przede wszystkim przygotowana na przyjecie balsamu/mleczka/masła do ciała.



**************************


Drugi z peelingów ma zapach czarnej jagody i liczi. Czy zachwycił mnie tak samo, jak jego poprzednik?? O tym za chwilę ...



Skład:
aqua, glycerin, cetearyl alcohol, dimethicone, sorbitan stearate, glyceryl stearate, peg-100 stearate, paraffin, polyethylene, ribes nigrum extract, vaccinium myrtillus extract, litchi chinensis fruit juice, tocopheryl acetate, butyrospermum parkii butter, carbomer, xanthan gum, disodium edta, benzophenone-4, trideceth-9, bisabolol, parfum, alpha-isomethyl ionone, propylene glycol, benzyl alcohol, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone, magnesium nitrate, magnesium chloride, triethylene glycol, sodium hydroxide, citric acid, ci 16035, ci 16185. 

Moja opinia:
Opakowanie dokładnie takie samo jak  jego poprzednika. 
Zapach niestety mnie rozczarował... owszem jest ładny, ale za mało wyczuwalny, zbyt delikatny i subtelny, a co za tym idzie kompletnie nie czuć go na skórze.
Peeling ma postać beżowego kremu z zanurzonymi w nim 2 rodzajami drobinek ścierających. Niestety tych większych jest bardzo mało (na zdjęciu 1 ciemna kropka) i nie robią kompletnie nic; tych mniejszych jest bardzo dużo, ale są one jednak zbyt delikatne, żeby wykonać nimi porządny peeling ciała.
Osoby lubiące mocne, konkretne "zdzieraki" nie będą nim zachwycone. 
Oczywiście, te mniejsze drobinki bardzo mocno trzymają się ciała i trzeba je porządnie spłukać przed użyciem jakiegoś "mazidła" do ciała.
Skóra po jego zastosowaniu jest miękka i odświeżona. Tak delikatny peeling będzie idealny dla osób z wrażliwą skórą.


Oba te peelingi nie podrażniły mi skóry, nie spowodowały uczulenia, ani zaczerwienienia. 


Za możliwość przetestowania  dziękuję mojemu szwagrowi Wojtkowi
Fakt, iż dostałam te kosmetyki za darmo nie wpłynął na moją opinię, która jest obiektywna i rzetelna ....
;-)


A jakie są wasze ulubione peelingi do ciała??


środa, 20 lutego 2013

mini rozdanie u aneni - zapraszam

W lutym jakoś czas mi umyka. 
Z ogłoszeniem tego małego rozdania nosiłam się już od początku roku, a jak wyszło widzicie same...
Pewnie doskonale wiecie, że uwielbiam wszelkie produkty saszetkowe, przede wszystkim peelingi do twarzy i maseczki, dlatego też postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma peelingami.

Oto co jest do zdobycia:
 Do wygrania 3 zestawy każdy z nich zawiera 3 peelingi, czyli obdaruję aż 3 osoby. 

W skład każdego zestawu wchodzi:
*peeling drobnoziarnisty z wyciągiem z limonki Miraculum
*peeling enzymatyczny z wyciągiem z owoców Lirene
*peeling z ziarenkami truskawki Marion

Co należy zrobić, aby wygrać jeden z zestawów:
Obowiązkowo:
1. Być publicznym obserwatorem mojego bloga +1 punkt
2. Odpowiedzieć na pytanie:  Jakiego peelingu do twarzy obecnie używasz??
Dodatkowo można:
1. umieścić mój blog w blogrollu +2 punkty
2.zamieścić baner na pasku bocznym +1 punkt

Moje TOP Komentatorki, jeśli zechcą wziąć udział w rozdaniu, otrzymają automatycznie 1 dodatkowy punkt. A są to:
Kayah, Sylka, Chabrowa Ania, anikowa101, blizniaczka09, Pigeons Beauty, PureMorning, Aleks, Glamourka89, Soemi87, Malina Testuje, Karola, Patrycja, Bella Emigrantka, Marina


Regulamin:
1. Sponsorem nagród jestem ja - anenia
2. Nagrodą w rozdaniu są kosmetyki widoczne na powyższym zdjęciu
3. Wszystkie kosmetyki są nowe, nieużywane
4. Czas trwania rozdania: do 5.03.2013
 5. Wyniki pojawią się w ciągu tygodnia od zakończenia rozdania
6. Na adres zwycięzcy czekam 3 dni od opublikowania wyników
7. Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski
8. Biorąc udział w rozdaniu akceptujesz warunki regulaminu
7. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29.07.1992 roku o grach i zakładach wzajemnych  (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz.27 z późn. zm.)


Obserwuję jako:
Odpowiedź na pytanie:
Blogroll: TAK NIE link do bloga 
Pasek boczny: TAK NIE link do bloga
Jestem TOP Komentatorką: TAK  NIE 

Powodzenia !!!


poniedziałek, 18 lutego 2013

Wiśnia i migdał - balsam Balea



Balsam do ciała
wiśnia i migdał 
Balea 

Ten balsam to mój pierwszy kosmetyk z tej firmy. Nie mam dostępu do tych kosmetyków, ale chyba aż tak bardzo nad tym nie ubolewam. 



Skład:
aqua, glycerin, ethylhexyl stearate, helianthus annuus hybrid oil, pentaerythrityl distearate, cetearyl alcohol, butyrospermum parkii butter, phenoxyethanol, glyceryl stearate, parfum, sodium stearoyl glutamate, benzyl alcohol, carbomer, tocopheryl acetate, xanthan gum, sodium hydroxide, limonene

Moja opinia:
Balsam zamknięty jest w miękkiej tubce, zamykanej na zatrzask, o pojemności 200 ml. Szata graficzna opakowania przyjemna dla oka, stonowane kolory, nierzucające się w oczy.
 Balsam ma kolor biały i typową dla tego typu kosmetyków konsystencję. Bardzo dobrze rozprowadza się na skórze, i co dla mnie niezmiernie ważne, nie pozostawia tłustego filmu.
 
Co do zapachu....napiszę tak: nie należy  do moich ulubieńców, jednak nie jest tak, że mnie od niego odrzuca całkowicie... sama jednak nigdy bym się na zakup te wersji zapachowej nie skusiła.
Za żadne skarby świata nie jestem w stanie wyczuć w nim wiśni, dla mnie pachnie tylko i wyłącznie migdałami, a dodatkowo kojarzy mi się z takimi długimi cukierkami na choinkę, za którymi nie przepadałam w dzieciństwie. Zapach na skórze utrzymuje się przez 3-4 godz.
Balsam stosowałam, jak na mnie bardzo regularnie, w tym czasie owszem nawilżał moją skórę, ale było to nawilżenie raczej powierzchowne. Jeśli ktoś oczekuje dogłębnego nawilżenia to niestety nie z tym balsamem. Plusem jest to, że po zastosowaniu balsamu skóra staje się miękka, gładka i bardzo przyjemna w dotyku.

Podsumowując: balsam, jak balsam; na naszym polskim rynku jest mnóstwo podobnie działających kosmetyków.

Lubicie kosmetyki Balea?? Macie wśród nich swojego faworyta??

sobota, 16 lutego 2013

szaleństwo zakupowe :-)

Czy Wy też tak macie, że kończą Wam się wszystkie kosmetyki w jednym czasie?? 
U mnie niestety tak bywa... dlatego też musiałam poczynić ogromne zakupy :-) Oczywiście oprócz rzeczy potrzebnych, do koszyka wpadło też kilka nadprogramowych kosmetyków, dlatego proszę się nie przerazić ilością :-) A żeby było śmieszniej to i tak nie kupiłam wszystkiego co chciałam... muszę jeszcze się zapatrzeć w żel do mycia twarzy i tonik - ot skleroza hihihi
Mam nadzieję, że kolejne takie ogromne zakupy zrobię dopiero na wiosnę .... obym wytrwała 

Oto moje "niewielkie" zakupy 

Kupiłam:

* Krem na noc Cera zmęczona Witamina C + jagody goji Perfecta
* Krem na dzień matująco - nawilżający Vitamin B3 Soraya
* mus do ciała czerwone owoce Frutti Relax L'Arisse


Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie kupiła mnóstwa maseczek :-)
Nie będę opisywać każdej z osobna - mniej więcej widać jakie nabyłam.


* peeling do ciała gruboziarnisty dojrzała maracuja Joanna
*żel peelingujący do ciała biała czekolada z pomarańczą Marion
*żel peelingujący do ciała palona kawa Marion
*mgiełka chroniąca włosy przed działaniem wysokiej temperatury Marion

* chusteczki do demakijażu z wyciągiem z aloesu i witaminą E Marion 
* odżywka do paznokci 8w1 Eveline


* płyn micelarny Nawilżanie&Dotlenianie Soraya
* suchy szampon Beauty Formulas (tym samym mam odhaczony jeden punkt na mojej wish liście
* balsam do stóp cynamon, imbir, goździk, szałwia Pat&Rub

*emulsja do demakijażu 3w1 Ingrid
*krem do rąk o zapachu grejpfruta Barwa
*express illuminator krem liftingujący usuwający oznaki zmęczenia i stresu Dax Cosmetics


Przyznam szczerze, że bardzo się ograniczałam z zakupami :-) gdybym nie miała limitu do koszyka wpadłoby o wiele więcej...

czwartek, 14 lutego 2013

organizery dwa...


 Lubię swoje kosmetyki przechowywać we wszelkiego rodzaju pudełkach, szufladkach, organizerach.
Można w nich łatwo utrzymać porządek i wszystkie kosmetyki są pod ręką.
Mój pierwszy tego typu organizer kupiłam w Biedronce we wrześniu. Spodobał mi się tak bardzo, że postanowiłam dokupić jeszcze co najmniej jeden. Niestety w mojej Biedronce  organizery rozeszły się,  jak ciepłe bułeczki.  Dlatego, gdy tylko zauważyłam  promocję na organizer w Naturze  bez zastanowienia pobiegłam go kupić.

Przyjrzyjmy się bliżej tym organizerom.


Tak prezentują się jeszcze złożone.
Uwierzycie, że między jednym a drugim jest tylko 2 cm różnicy?!

Dokładne wymiary obu organizerów to:
Biedronka                                       Natura
          dł 22 cm                                         dł 20 cm     
        szer 12 cm                                      szer 12 cm
        wys 12 cm                                      wys 12 cm


Rozłożone prezentują się tak:


 
 
 
Organizer z Biedronki jest solidniej i staranniej wykonany. Nie znajdziemy w nim wystających nitek czy krzywo przyszytego materiału (tak, jak w tym z Natury). Wizualnie Biedronkowy również wygrywa - ma fajnie wyprofilowane boki i malutkie kieszonki ze wszystkich 4 boków, które idealnie nadają się do przechowywania kredek, tuszy czy pomadek. 
Organizer z Natury wygląda jak jego uboższa, starsza wersja - jak widać na zdjęciu kieszonki ma tylko z przodu. 
Cenowo również ten z Biedronki wypada korzystniej  - kosztował on 7,99 zł, podczas gdy z Natury w promocji! kosztuje 12,99 zł.

A tak wygląda już zagospodarowany, przeze mnie,  organizer z Biedronki:
 
Pozostaje mieć nadzieję, że przy okazji jakiejś gazetki urodowej, Biedronka po raz kolejny udostępni nam swoje organizery, ponieważ są zdecydowanie fajniejsze niż te z Natury. 

Macie któryś z tych organizerów??  
A może wiecie gdzie jeszcze coś podobnego można kupić??

poniedziałek, 11 lutego 2013

Joko Odżywka Szybkiego Reagowania


Odżywka szybkiego reagowania
Calcium żel 
Regeneracja kruchych paznokci 
Joko Cosmetics


Jak łatwo można zauważyć, na moim blogu, bardzo dawno nie było wpisu z lakierem do paznokci w roli głównej. Wszystko przez to, ze moje paznokcie są w opłakanym stanie. Są kruche, łamliwe i rozdwajają się na potęgę. Jednak zanim sięgnę za osławioną odżywkę Eveline 8w1 postanowiłam przetestować odżywkę innej firmy, mój wybór padł na Joko Calcium żel. Czy zadziałała i poprawiła stan moich paznokci?? Zapraszam na dalszą część wpisu. 

Z góry przepraszam za pierwsze zdjęcie, ale było ono robione na początku mojej blogowej przygody i jest jakie jest ....


Informacje od producenta:
Odżywka wapniowa regenerująca oraz nawilżająca kruche i łamliwe paznokcie. Nie zawiera aldehydu mrówkowego, toluenu, DBP i kamfory. Składniki aktywne: związki silikonu, olejek z drzewa różanego Muscat, pantotenian wapnia, wit.E, ekstrakt z alg morskich.

Sposób użycia:
1. Nakładać jedną warstwę jako podkład
2. Nakładać dwie warstwy jako lakier do paznokci

Skład:
Ethyl Acetate, Butyl Acetate, Nitrocellulose, Isopropyl Alcohol, Acetyl Tributyl Citrate, Adipic Acid/Neopentyl Glycol/Trimellitic Anhydride Copolymer, Mek, Sucrose Benzoate, Stearalkonium Bentonite, Benzophenone-1, Rosa Moschata, Tocopheryl Acetate, CI 77891, Trimethylpentanediyl Dibenzoate, Aqua, Dimethyl Oxobenzo Dioxasilane, Polyvinyl Butyral, Butylene Glycol, Calcium Pantothenate, Hypnea Musciformis.


Moja opinia:

Odżywka dostępna w kwadratowej 10 ml buteleczce. Kolor w buteleczce jest różowofioletowy, ale po pomalowaniu na paznokciu tworzy przezroczystą, błyszczącą warstwę.
 
Pędzelek długi, nawet poręczny, dobrze rozprowadza odżywkę po paznokciu.
 Zakrętka niezbyt solidna, już po pierwszych użyciach zaczęła pękać i nie da się jej dokręcić do końca.

Niestety zużyłam jej tylko2/3, gdyż resztę bardzo ciężko nabrać na pędzelek i równomiernie rozprowadzić na paznokciu. Nie pomaga nawet przechylanie buteleczki. Jak już coś tam uda mi się nabrać na pędzelek, to z reguły jest to niewystarczająca ilość, która tworzy niedomalowane miejsca.
Schnie w ekspresowym tempie i utrzymuje się na paznokciach 2-3 dni.
Niestety ta odżywka nie zrobiła kompletnie nic z moimi paznokciami - nie odżywiła ich, nie zatrzymała rozdwajania się ani nie zapobiegła kruchości. Mam wrażenie, że wręcz wysuszyła mi płytkę paznokcia.
Jedyne w czym się sprawdza, to  baza pod lakier, i to też nie zawsze bo zdarzyło mi się, że nie chciała współpracować z lakierami Simple Beauty.
Wystarczyła mi na 2 miesiące regularnego używania.

Podsumowując: na pewno więcej do niej nie wrócę.

Macie jakieś sprawdzone odżywki zapobiegające rozdwajaniu się paznokci?? Wszelkie porady mile widziane :-)

środa, 6 lutego 2013

denko styczeń 2013

Pora na pierwsze w tym roku denko. 
Powiem szczerze, że jestem z niego zadowolona - udało mi się zdenkować  kilka zalegających już dłuższy czas kosmetyków.  Ponadto jestem na bieżąco z wszelkimi próbkami, z każdym kolejnym denkiem jest ich mniej :-) A że pokończyło mi się sporo kosmetyków codziennego użytku, to niestety musiałam zrobić też pokaźne zakupy...ale o tym w kolejnym wpisie

Moje denkowe pudełeczko prezentuje się tak:

A teraz pora na konkrety...



Krem dotleniający z Energią Q10 na dzień i noc Mikro Perły Matujące Perfecta - całkiem dobrze się u mnie sprawdził, szczególnie pod makijaż;

Transparentny puder sypki fix&matte Essence - moje odkrycie roku; jest fantastyczny; czekam z kupnem na jego nową wersję








Głęboko nawilżające mleczko do ciała Dr Irena Eris - mleczko świetnie nawilżało i gdyby nie cena byłoby stałym bywalcem w mojej łazience; pełna recenzja tutaj

Peeling do ciała z Holandii o zapachu żurawiny i granatu - wkrótce pełna notka o nim 

Żel peelingujący pod prysznic z zielona herbatą  Joanna Naturia - fajny zapach, delikatnie peelinguje ciało, idealny na co dzień;
pełna recenzja tutaj










Preparat do demakijażu oczu z odzywką Avon - jak dla mnie świetny kosmetyk; więcej o nim tutaj

Tonik z ekstraktem z czerwonej koniczyny Herbal Garden Eva Natura - całkiem przyjemny tonik, na pewno nie raz do niego wrócę; pełna recenzja tutaj











Krem do stóp głęboko nawilżający Ziaja - nie przypadł mi do gustu, raczej więcej go nie kupię; pełna recenzja tutaj

Tusz do rzęs Delia Glamour Volume&Length&Curl Up ot zwykły tusz na co dzień, nie daje efektu WOW, ale do sklepu po bułki jak najbardziej ok

Tusz do rzęs Catrice Sensitive Eyes - bardzo szybko odbijał się na dolnej powiece robiąc tzw. pandę, ale za to ma idealną szczoteczkę dla mnie











Zapach Essence Like a Trip To New York - ładny, ale nietrwały; na pewno skuszę się na nowe wersje tych zapachów - zapowiadają się ciekawie


Szklany pilniczek Esprit - jedno piłowanie i do wyrzucenia











Nawilżane chusteczki odświeżające o zapachu melona z Lidla - zapach mają koszmarny, musiałam się zmuszać, żeby je zużyć, ale wiem, że jest jeszcze wersja pomarańczowa i rumiankowa i te chętnie wypróbuję.








Maseczka peel-off z wyciągiem z grejpfruta Efektima - lubię maseczki peel-off, ale ta bardzo mnie rozczarowała chemicznym zapachem; więcej o niej  tutaj

Peeling drobnoziarnisty minerały morskie + krzemionka Perfecta - jeden z moich ulubionych peelingów do twarzy; więcej o nim tutaj

Dwie próbki kremów:
* krem ujędrniający na dzień kuracja dermatologiczna z witaminą C + HA/P Ziaja
*Ekskluzywny biokrem nawilżająco-ujędrniający na dzień, skóra odwodniona i pozbawiona blasku 25+ Blue Lagoon Farmona 




To by było na tyle, całkiem sporo prawda?? :-)


sobota, 2 lutego 2013

Esencja Młodości - krem na noc 30+ Bielenda

Nawilżający krem - koncentrat 
na pierwsze zmarszczki 30+ na noc
Esencja Młodości 
Biotechnologia Ciekłokrystaliczna 7D


Kosmetyki firmy Bieledna bardzo lubię ja i bardzo lubi  moja skóra :-) 
Jak tylko zobaczyłam zapowiedzi nowej serii kremów, wiedziałam, że któryś z nich trafi w moje ręce. Akurat kończył mi się Garnier więc wybór był prosty. 
Krem Bielendy pokazywałam we wpisie z zakupami z listopada - niemal od razu zaczęłam go używać. Teraz kończę już słoiczek i co nieco mogę Wam o nim opowiedzieć.

Na zdjęciu poniżej znajdziecie wszelkie informacje na jego temat jakimi zechciał się z nami podzielić producent. A trochę tego jest... kartonik jest zapisany do granic możliwości :-)

Skład:


Moja opinia:
Krem zapakowany jest w kartonowe pudełeczko, na którym znajdziemy wszelkie niezbędne informacje dotyczące kosmetyku. W środku  szklany słoiczek, na szczęście, już z dużo skromniejszą szatą graficzną, przez co na łazienkowej półce wygląda elegancko i estetycznie. W słoiczku znajduje się standardowo 50 ml kremu. 

Krem ma konsystencję gęstej śmietany - jest odrobinę rzadszy od kremów, które używałam dotychczas, ale absolutnie nie spływa z palców czy z twarzy. 
 Bardzo łatwo rozprowadza się na twarzy, jednak odrobinę się marze (co dobrze widać na poniższym zdjęciu), ale też te białe smugi szybko się wchłaniają nie pozostawiając tłustej warstwy.

Krem jest koloru białego i ma bardzo słabo wyczuwalny zapach.

Po 3 miesiącach stosowania dobijam do dna słoiczka, w tym czasie krem świetnie nawilżył moją skórę twarzy. Liczę, że zapobiegł też powstawaniu zmarszczek, których do tej pory nie mam zbyt wiele, a to za sprawą, mam nadzieję, takich kremów jak ten i regularnego ich stosowania.
W tej chwili moja skóra stała się gładka, jędrna i elastyczna, więc w tej kwestii zapewnienia producenta zostały spełnione. Nie jestem jednak przekonana co do redukcji wydzielania sebum, ale też nie był to dla mnie priorytet. Od tego kremu oczekiwałam przede wszystkim nawilżenia skóry i działania przeciwzmarszczkowego, to były jego najważniejsze zadania, które w 100% wykonał. 

Krem nie wywołał u mnie zaczerwienienia, podrażnienia ani uczulenia. Nie spowodował tez "zapchania" skóry.

Lubicie kosmetyki Bielendy?? Miałyście coś z tej serii??

Blogger news

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...