Obserwatorzy

wtorek, 31 grudnia 2013

ostatnie kosmetyczne nowości w 2013 roku

Wybaczcie moją małą aktywność blogową, ale grudzień kompletnie nie sprzyja blogowaniu. A dodatkowo właśnie walczę z przeziębieniem :-(
Zaobserwowałam u siebie dziwne zjawisko: nic nie kupuje, a kosmetyków przybywa :-p 
Jak pewnie pamiętacie, albo i nie, od czerwca mam absolutny zakaz kupowania nowych kosmetyków. I muszę przyznać, że trzymam się dzielnie bo sama omijam sklepy szerokim łukiem, żeby przypadkiem coś mnie nie skusiło. Skutecznie oparłam się akcji w Biedronce i Rossmannie.  Ale od czego ma się siostrę, która też uwielbia kosmetyki i od czasu do czasu kupi też coś dla mnie :-) 
A oto moje ostatnie nowości w tym roku:


1. Pobudzający peeling do ciała Termiczne SPA Miraculum
2. Delikatnie oczyszczający tonik Himalaya
3. Wygładzająco - ujędrniający peeling myjący do ciała Tropical Fruits Paloma



1. Balsam do ciała wit E, jojoba, masło shea Bath&Body Works
2. Żele antybakteryjne Bath&Body Works
3. Żel do mycia ciała Bath&Body Works



1. Płyn do kąpieli zielone jabłuszko Avon
2. Musujący płatek do kąpieli o zapachu lawendy Avon 
 Te kosmetyki dostałam od Moniki, która jest bardzo sympatyczną, otwartą osobą, i z którą bardzo fajnie mi się rozmawia nie tylko na temat kosmetyków :-) 



Masło do ciała o zapachu mango The Body Shop




Póki co więcej nowości nie posiadam, sumiennie staram się zużywać zapasy, ale kto wie co przyniesie Nowy Rok :-)

sobota, 21 grudnia 2013

Aneniowe plany zakupowe na 2013 rok - podsumowanie


Grudzień wielkimi krokami zbliża się do końca więc to chyba odpowiedni czas na podsumowanie mojej wish listy. Moje marzenia kosmetyczne na rok 2013 pokazywałam  w tym wpisie. Pomimo tego, że lista nie zawierała dużo pozycji, nie wszystko udało mi się kupić.


Jak tylko na blogach zobaczyłam paletki cieni Sleek wiedziałam, że muszę mieć jakąś w swoich zbiorach. Pisałam, że jako pierwszą kupię Acid, jednak podczas zakupu zdecydowałam się na Monaco.


Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.kosmetykomania.pl/pl/p/Sleek-MakeUp-ACID-Paleta-12-Cieni-I-Divine/281




Jedną z rzeczy, jakich nie udało mi się kupić, były pędzle do pudru i różu. W dalszym ciągu mam zamiar je kupić, ale kiedy to nastąpi, tego nawet najstarsi górale nie wiedzą ;-)

Zdjęcia pochodzą ze strony: http://www.ladymakeup.pl/sklep/hakuro-pedzel-do-pudru-h56.html/ http://www.ladymakeup.pl/sklep/hakuro-pedzel-do-pudru-h55.html



Sondę do robienia kropek kupiłam, ale jakoś ciągle brak mi czasu na jej opanowanie. Liczę na to, że w końcu moje paznokcie będą ozdobione ślicznymi małymi kropeczkami :-)

Zdjęcie pochodzi ze strony: http://fajnepaznokcie.pl/p/7001/sonda_dwustronna_do_zdobien_paznokci_niebieska.html




Lakiery Essie to kolejna pozycja, której nie kupiłam. A wszystko przez ogromny wybór kolorów. Będąc w Hebe miałam szczere chęci kupić jednego "essiaka", ale gdy stanęłam przed szafą z tymi lakierami dostałam oczopląsu i kompletnie nie wiedziałam jaki kolor chcę.....


 Zdjecie pochodzi ze strony: http://polki.pl/uroda_kosmetycznenowosci_galeria.html?galg_id=10011867





Nad zakupem Seche Vite zastanawiałam się już tworząc moją wish listę. Po pewnym czasie doszłam jednak do wniosku, że go nie potrzebuję. 


Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.victoriasbeauty.com/product-pol-1193-SECHE-VITE-Dry-Fast-Top-Coat-83005.html






Lusterko udało mi się kupić całkiem niedawno i od tamtej pory nie wyobrażam sobie zrobienia makijażu bez niego.

Zdjęcie pochodzi ze strony:http://strefalazienek.com.pl/625-awd-interior-awd02090704-lusterko-kosmetyczne.html




Marzyło mi się również coś z serii SPA Resort Dr Ireny Eris, ale w między czasie moje zapasy pielęgnacyjne urosły do tak monstrualnych rozmiarów, że szkoda mi pieniędzy na kolejny kosmetyk, który będzie musiał odleżeć dłuższy czas w pudełku, oczekując na swoją kolej. 

Zdjecie pochodzi ze strony:http://ibeauty.pl/artykuly,3,51,1730,do-ciala-i-do-twarzy-rajskie-spa-dr-ireny-eris






Suchy szampon kupiłam, zużyłam, ale jakoś na kolana mnie nie rzucił, dlatego nie wiem czy kupię ponownie.....chociaż być może skuszę się jeszcze na Batiste.


Zdjecie pochodzi ze strony: http://www.groszki.pl/groszki/0,80228.html?tag=suchy+szampon






Z serii szarlotkowej Farmony zdecydowałam się na zakup peelingu. Ogromnie żałuję, że nie kupiłam jeszcze masła do kompletu, bo zapach na sezon jesień/zima jest idealny.



Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.bangla.pl/promocje/t73/przetestuj-kosmetyki-sweet-secret-farmona



Moja lista z zachciankami kosmetycznymi na rok 2014 pomalutku się tworzy. Mam nadzieje, ze jej realizacja pójdzie mi lepiej niż w tym roku.

czwartek, 19 grudnia 2013

płyn micelarny 4w1 Eveline

Nawilżający płyn micelarny
bioHyaluron Complex + PhytoCellTec
4w1
Eveline



Płyny micelarne już na stałe zagościły w mojej łazience. Są świetnym rozwiązaniem kiedy padam ze zmęczenia i chcę szybko wykonać demakijaż. Dlatego też zawsze mam pod ręką przynajmniej jedną otwarta buteleczkę tego kosmetyku. Chociaż na co dzień staram się jednak używać żelu do mycia twarzy.




Informacje od producenta:
Nawilżający płyn micelarny 4w1 niezwykle skutecznie usuwa makijaż oraz wszelkie zanieczyszczenia, doskonale zastępując mleczko i tonik. Usuwa nawet wodoodporny i trwały makijaż bez konieczności pocierania skóry wacikiem. Dzięki specjalistycznej formule bogatej w składniki nawilżające i łagodzące preparat daje uczucie natychmiastowego ukojenia i komfortu, bez uczucia ściągnięcia.  Poprawia kondycję i wygląd skóry oraz sprawia, że staje się ona doskonale oczyszczona, gładka i miękka w dotyku. Nie narusza warstwy hydrolipidowej naskórka. Nie wysusza skóry. 
Bogata receptura:
*Micele - skutecznie usuwają zanieczyszczenia i makijaż (nawet wodoodporny) z powierzchni skóry;
* bioHyaluron Complex - doskonale nawilża, wygładza i uelastycznia skórę, pozostawiając ją wyjątkowo miękką i dogłębnie nawilżoną;
*D-panthenol i alantoina - działają łagodząco i przeciwzapalnie;
*Kompleks witamin A+E+F - głęboko odżywia i regeneruje skórę, zapewniając jej elastyczność;
*Algi laminaria - sole mineralne zawarte w algach wzmacniają strukturę skóry, czyniąc ją sprężystą i jędrną;
*PhytoCellTec - roślinne komórki macierzyste pomagają zachować młody wygląd skóry


Skład:


Moja opinia:

Kosmetyk znajduje się w okrągłej, plastikowej, przezroczystej buteleczce o pojemności 240 ml.  Wyposażony w dosyć oryginalną pompkę, która u mnie niestety średnio się sprawdziła. Przy naduszeniu wacikiem na pompkę płyn lubi uciekać bokami, a co za tym idzie jakaś jego część się marnuje. Na plus dla pompki muszę napisać, że się nie zacina i działa sprawnie przez cały czas używania.



Konsystencja tego typu kosmetyków, jak wiadomo, jest wodnista. Płyn jest bezbarwny i raczej bezzapachowy.

Dobrze radzi sobie z demakijażem twarzy, czyli zmycie podkładu, pudru i cieni do oczu przebiega szybko, dokładnie i bezproblemowo. Ze zwykłym, codziennym tuszem do rzęs też sobie radzi znakomicie.  Jednak zmycie mocniejszego tuszu do rzęs stwarza już pewne problemy. Mam wrażenie, że nie do końca usuwa wodoodporny tusz.

Pozostawia twarz oczyszczoną i odświeżoną, jednocześnie nie pozostawiając tłustej czy klejącej warstwy. Jego resztki dość szybko wchłaniają się w skórę twarzy.

Płyn nie wysuszył mi skóry twarzy, nie uczulił mnie ani nie wywołał podrażnienia delikatnych okolic oczu.
Ponadto nie powoduje łzawienia czy szczypania oczu.

Cena: około 15 zł


Podsumowując: całkiem dobry płyn do zmywania codziennego makijażu.


Macie swój ulubiony płyn micelarny czy ciągle szukacie ideału??

czwartek, 12 grudnia 2013

pielęgnacja stóp z Bielendą

Peeling + krem do stóp
Granat 
Bielenda


To już kolejny duet do stóp, który miałam okazję przetestować.  Na moim blogu mogłyście już poczytać o termoaktywnym duecie do stóp Marion i o duecie Perfecty. W obu zachwyciły mnie peelingi, natomiast maski już nieco mniej. Jeśli chcecie się przekonać jak było tym razem, zapraszam do dalszej części wpisu.



Informacje od producenta:
Peeling niezwykle przyjemny w aplikacji - skutecznie złuszcza martwe komórki naskórka, eliminuje szorstkość i zgrubienia, pobudza mikrokrążenie. Przygotowuje skórę do kompleksowego przyjęcia aktywnych składników kremu. Wygładza, zmiękcza, rozjaśnia i odświeża. 

Krem do stóp o lekkiej konsystencji - innowacyjna formuła łączy właściwości antybakteryjne i antyperspiracyjne:
- zapobiega rozwojowi bakterii i grzybów
- zmniejsza rogowacenie naskórka
- przeciwdziała poceniu i neutralizuje przykry zapach potu
- intensywnie nawilża i wygładza
Efekt: zdrowa, miękka i gładka skóra stóp, odświeżona i zadbana.
Zestaw szczególnie polecany dla osób aktywnych sportowo,
korzystających z basenu, podatnych na podrażnienia i infekcje.

Skład:



Moja opinia:

Duet ten kupujemy w dwóch połączonych ze sobą saszetkach. W jednej z nich znajduje się 10 ml peelingu, w drugiej tyle samo kremu. Saszetki są dość długie i wąskie i dlatego są niezbyt poręczne - ciężko z dna saszetki wydobyć kosmetyk.


Peeling zachwycił mnie od pierwszego wejrzenia, a raczej powąchania. Zapach ma bardzo ładny, owocowy, sprawia, że cały zabieg wykonuje się z przyjemnością.



Konsystencja peelingu jest dość gęsta o lekko różowym kolorze. W tej bazie zanurzone są 2 rodzaje drobinek ścierających - małe różowe i większe czarne. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że peeling nie za wiele zdziała na naszych stopach. Otóż nic bardziej mylnego, drobinki owszem są niewielkie, ale za to ostre.  Podczas wykonywania peelingu bardzo dobrze je czuć, a poza tym  nie rozpuszczają się, ani nie znikają podczas masażu.
Peeling całkiem przyzwoicie wygładza stopy, chociaż z mocno szorstkimi  piętami raczej sobie nie poradzi -w tym wypadku potrzebne jest zastosowanie tarki lub pumeksu.
Po tym zabiegu stopy są miękkie, gładkie, pachnące i oczywiście doskonale przygotowane na przyjęcie maski.


Po wykonaniu peelingu i osuszeniu stóp przychodzi czas na nałożenie maski.

Tutaj zapach już nie zachwyca, jest ładny, ale jednak odrobinę chemiczny i zdecydowanie mniej przyjemny niż zapach peelingu.
Maska ma kolor biały.
Konsystencja jej jest dosyć gęsta, treściwa, bardzo gładka i aksamitna. Dzięki temu bardzo łatwo rozprowadza się na stopach, nie spływa z nich.


Maskę, tak jak i peeling, zużyłam na raz. Jest to ilość wystarczająca na posmarowanie obu stóp grubą warstwą kosmetyku. Całość maski wchłonęła się niemal całkowicie po około 20-25 minutach.

Wielkim jej atutem jest to, ze nie pozostawiła po sobie tłustego, klejącego się filmu.

Po zastosowaniu tego duetu moje stopy stały się mięciutkie, gładkie, odświeżone, a przede wszystkim odpowiednio nawilżone.

Cena: około 4 zł 
Dostępność: niemal wszędzie  



Podsumowując: bardzo fajny duet, który z chęcią kupiłabym w pełnowymiarowym opakowaniu, gdyby tylko w takim występował.




Używacie takich saszetkowych duetów??
Czy raczej preferujecie pełnowymiarowe opakowania??



wtorek, 10 grudnia 2013

a pod prysznicem....grejfrut i pomarańcza

Odświeżający żel pod prysznic
z grejpfrutem i pomarańczą
Joanna Naturia


Wybaczcie tą nagłą i niespodziewaną, nawet dla mnie, przerwę w nadawaniu. Dopadła mnie jakaś niemoc i nie mogłam się zebrać, żeby coś sensownego napisać. Ale za to nadrobiłam zaległości czytelnicze i filmowe :-) Teraz już "pełną parą" wracam do blogowania, bo nazbierało się trochę kosmetyków, o których chciałabym wam napisać kilka słów.


*************************

Kosmetyki pielęgnacyjne Joanny bardzo lubię i często po nie sięgam. Dlatego bardzo ucieszyła mnie obecność tej firmy wśród sponsorów na zamojskim spotkaniu blogerek. Po tym żelu zostało już tylko  wspomnienie, więc najwyższy czas podzielić się z Wami moją subiektywną opinią na jego temat.




Informacje od producenta:
Żel pod prysznic Naturia o świeżym, owocowym zapachu zapewnia doskonałe odprężenie i oczyszczenie ciała. Specjalnie opracowana receptura zawiera ekstrakty z grejpfruta i pomarańczy, które działają energizująco i odświeżająco.


Skład:


Moja opinia:

Żel zamknięty jest w wygodnej, poręcznej buteleczce. Opakowanie jest całkowicie przezroczyste, dzięki czemu możemy kontrolować stopień zużycia kosmetyku. Buteleczka zaopatrzona jest w zamknięcie na zatrzask, które działa sprawnie, nie zacina się. Moja wersja żelu miała pojemność 100 ml, czyli idealną na wszelkiego rodzaju wyjazdy. Ale można je kupić także w standardowej pojemności 300 ml.

Szata graficzna tego żelu, jak i całej serii, prosta, nieprzeładowana, czytelna i przyciągająca wzrok - głównie dzięki kobiecie, która jest widoczna w środku butelki. 

Żel jest koloru żółtego. Konsystencja odpowiednia, czyli nie za gęsta, nie za rzadka. Nie przelewa się przez palce.


Nie będzie żadnym zaskoczeniem jeśli napiszę, że zapach mnie zachwycił. Jak wiecie uwielbiam kosmetyki pachnące owocami. A ten żel pachnie mocno, intensywnie, a zarazem bardzo przyjemnie.Zapach jest na tyle wyrazisty, że jeszcze przez kilka chwil po kąpieli unosi się w całej łazience. Niestety na ciele nie jest wyczuwalny.

Żel bardzo dobrze się pieni i bezproblemowo się spłukuje z ciała. Może wysuszać skórę, przy tej mniejszej pojemności bardzo tego nie odczujemy, ale przy 300 ml już może to być problemem.

Swoje podstawowe zadanie, czyli oczyszczenie ciała, spełnia idealnie. Skóra po jego użyciu jest odświeżona i przygotowana na przyjęcie balsamu.

Podsumowując: zapach to jego główny atut, dlatego, że jest bardzo energizujący i dosyć mocny idealnie sprawdzi się w letnie poranki.



Pozostałe wersje z tej serii to:

*mango i papaja
*wiśnia i porzeczka
*żurawina
*melon i awokado
*aloes i limonka
*gruszka
*żel dla mężczyzn

Pojawiły się również 3 nowe zapachy, których nie ma na zdjęciu, a można je zobaczyć  tutaj:
*bez
*oliwka
*banan




Miałyście żele Joanny??
 Polecacie któryś z zapachów??

czwartek, 28 listopada 2013

przygarnij kosmetyk wyniki odc. 16



Na początek mała informacja odnośnie akcji "Przygarnij kosmetyk"

W związku z tym, że szykuję dla Was rozdanie, chwilowo zawieszam akcję. Planuję do niej powrócić po Nowym Roku, bo mam jeszcze sporo kosmetyków do oddania :-) 

*******************************

Ogłaszam wszem i wobec, że paletke cieni Technic Electric Beauty otrzymuje ode mnie 

Soemi87




Gratuluję!!!
już piszę do Ciebie e-mail :-)

sobota, 23 listopada 2013

tonik bezalkoholowy Uroda

Tonik bezalkoholowy
Melisa 
Uroda

Dzisiaj zapraszam Was na recenzję kolejnego kosmetyku firmy Uroda. O płynie micelarnym z tej serii możecie poczytać tutaj, a o pomadce, która jest moim osobistym KWC, pisałam tutaj.




Informacje od producenta:

Zawiera specjalnie dobrane składniki aktywne.
Wyciąg z melisy regeneruje, łagodzi, uspokaja i odświeża. Przynosi ulgę zmęczonej skórze. Chroni ją przed działaniem wolnych rodników i promieni słonecznych.
Wyciąg z zielonej herbaty spowalnia efekt starzenia się skóry, pobudza jej mikrokrążenie, uelastycznia. Działa przeciwutleniająco, łagodząco, tonizująco. Chroni przed wolnymi rodnikami.
Sorbitol wiąże wodę w przestrzeniach międzykomórkowych, skutecznie nawilża, wygładza, poprawia elastyczność i regeneruje skórę przesuszoną i spierzchniętą. 
Prowitamina B5 działa leczniczo i łagodząco na podrażnioną skórę, wygładza i poprawia jej koloryt.
Alantoina regeneruje uszkodzony naskórek. Łagodzi, nawilża, wygładza i zmiękcza skórę. 
Tonik pozostawia skórę odświeżoną, zdrową i zadbaną.


Skład:




Moja opinia:


Tonik znajduje się w wysokiej, okrągłej, plastikowej, przezroczystej butelce, w której mieści się 200 ml produktu. Aplikacja toniku na wacik przebiega bezproblemowo, głównie ze względu na odpowiedniej wielkości otwór.
Zamknięcie na zatrzask działa sprawnie, nie zacina się, otwiera się bardzo łatwo i lekko.



Tonik ma kolor zielony
Zapach tego kosmetyku, podobnie jak płynu micelarnego, jest delikatny, mało wyczuwalny, lekko ziołowy.

Producent przeznaczył ten tonik dla cery delikatnej, ale na mojej mieszanej sprawdził się rewelacyjnie. Nie podrażnił jej i nie wysuszył, nie "ściągał". Moja skóra po użyciu tego toniku nie domagała się natychmiastowego nałożenia kremu.
Świetnie nadaje się do odświeżania skóry w ciągu dnia, doskonale radzi sobie z usuwaniem resztek makijażu, bardzo dobrze koi skórę po użyciu żelu do mycia twarzy.

Nie pozostawia tłustej, lepkiej warstwy.
Wchłania się dosyć szybko.
Bardzo wydajny, mi wystarczył na  1,5 miesiąca regularnego stosowania.

Jedynym minusem jest dostępność. Strasznie ciężko go dostać, nawet w Drogerii Natura, gdzie najczęściej można go dostać, trzeba mieć szczęście, żeby trafić kosmetyki z tej serii.

Podsumowując: bardzo dobry kosmetyk za niewielkie pieniądze. Na pewno jeszcze nie raz będzie gościł w mojej łazience.


Cena: około 6 zł
Dostępność: Drogeria Natura 


Miałyście do czynienia z kosmetykami z tej serii?? 
Jak się u Was sprawdziły??

wtorek, 19 listopada 2013

rozgrzewający balsam do stóp Pat&Rub

Rozgrzewający balsam do stóp 
cynamon, imbir, goździk, szałwia
terapia dla stóp 
Pat&Rub 

Kosmetyki Pat&Rub kusiły mnie bardzo długo, ale przyznam szczerze, że trochę szkoda mi było pieniędzy na ich zakup. Na szczęście udało mi się wygrać bon na zakupy w Merlinie, a to oznaczało tylko jedno - zakup jakiegoś kosmetyku Pat&Rub. Wybór był ogromnie trudny, bardzo długo wahałam się  co wrzucić do koszyka. W końcu zdecydowałam się na rozgrzewający balsam do stóp. I oto jest w całej okazałości :-)



Informacje od producenta:
Nareszcie poradzisz sobie z szorstką, suchą skórą stóp. Nasz balsam ją odnawia. Regeneruje skórę spierzchniętą i popękaną. Pozbywa się twardego naskórka, wygładza, nawilża, ujędrnia. Łagodzi podrażnienia. Jeśli Twoje stopy potrzebują  ekstra pomocy, posmaruj je grubą warstwą balsamu i włóż na noc bawełniane skarpetki. Balsamu możesz używać także do szorstkiej skóry na łokciach i kolanach. 
Kompozycja balsamu:
masło shea* - nawilża i zmiękcza;  olej jojoba* - wzmacnia skórę i dodaje jej sprężystości; masło awokado* - natłuszcza i regeneruje (zawiera wit. A, E, K i PP), chroni przed czynnikami zewnętrznymi; mocznik - złuszcza zrogowaciały naskórek; ekstrakt z rozmarynu* - działa antyseptycznie i ujędrniająco; destylat z zielonej herbaty* - działa przeciwzapalnie, zwalcza wolne rodniki; naturalna witamina E - wygładza, ujędrnia, natłuszcza i nawilża; witamina A - regeneruje, stymuluje, odżywia; alantoina - koi i łagodzi; olejki aromaterapeutyczne z cynamonu, imbiru, goździka i szałwii - działają przeciwzapalnie i odkażająco; substancje nawilżające z oleju kokosowego.
* składniki pochodzące z upraw ekologicznych


Skład:

Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Butyrospermum Parkii, Decyl Cocoate, Urea, Camellia Sinensis (Green tea) Leaf Extract, Glycerin, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Glyceryl Stearate, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Stearic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Phytate, Allantoin, Tocopherol, Beta-Sitosterol, Squalene, Retinyl Palmitate, Cymbopogon Schoenanthus Oil, Citrus Aurantium Dulcis Oil, Parfum, Parfum, Cinnamonum Ceylanicum Bark Oil, Salvia Officinalis (Sage) Oil/Leaf Extract, Eugenia Caryophyllus Oil, Eugenol, Isoeugenol, Limonene, Linalool, Cinnamal, Citral, Geraniol, Benzyl Benzoate



Moja opinia:

Balsam kupujemy w okrągłej, twardej buteleczce z tworzywa sztucznego,  o poj 100 ml. Opakowanie jest wygodne w użytkowaniu w głównej mierze ze względu na pompkę air less, która zarazem jest bardzo higienicznym rozwiązaniem w tego typu produktach. Mamy pewność, że do środka nie dostanie nam się powietrze czy inne nieczystości.
Pompka pozwala również na niemal całkowite wykorzystanie produktu, ponieważ świetnie zbiera krem ze ścianek opakowania i wypycha go do góry.

Szata graficzna akurat do mnie nie przemawia,  wolę jak opakowanie mnie zachęca do kupna, w tym wypadku tak nie było. Ale rozumiem założenia takiego, a nie innego designu, który nawiązuje do składników balsamu, czyli cynamonu i goździków.


Konsystencja tego balsamu jest lekka, kremowa, ale zarazem dosyć gęsta. Bardzo łatwo rozprowadza się na stopach, nie spływa z nich. Wchłania się przez kilkanaście minut, a potem i tak pozostaje cienka i tłusta  warstwa ochronna. Radzę po jakimś czasie od zastosowania założyć skarpetki, bo chodzenie gołą stopą grozi pozostawieniem na podłodze tłustych plam.


Zachwycił mnie zapach tego balsamu - przepiękny, korzenny, dobrze wyczuwalny aromat, w którym odnajdziemy nuty cynamonu i goździków. Połączenie zapachów iście świąteczne :-) Zapach dość intensywny, bardzo dobrze wyczuwalny i utrzymujący się na skórze przez jakiś czas.

Balsam kupiłam przede wszystkim skuszona obietnicą rozgrzania stóp. Moje stopy są wiecznie zimne i taki efekt byłby mile widziany. Niestety, ale u mnie kompletnie to nie zadziałało. Nie wyczuwałam absolutnie żadnego rozgrzania. Efekt był taki, jakbym smarowała stopy zwykłym kremem. Wielka szkoda.


A jakie efekty zauważyłam podczas stosowania?? Otóż ten balsam świetnie nawilża i odżywia stopy. Sprawia, że są one gładkie, miękkie i bardzo miłe w dotyku. Podczas regularnego stosowania tego kosmetyku moje stopy nie domagały się dodatkowego nawilżenia.

Minusem może być konieczność zużycia balsamu w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Ja niestety z pielęgnacją stóp jestem raczej na bakier i muszę się  bardzo sprężać, żeby mi się ten kosmetyk nie przeterminował.

Podsumowując: bardzo dobry balsam do stóp niezbyt przesuszonych, świetnie nawilża i odżywia, ale bardzo rozczarował mnie fakt braku rozgrzania stóp.


Znacie jakieś kremy do stóp, które naprawdę rozgrzewają??

sobota, 16 listopada 2013

matująco - nawilżający krem na dzień Soraya

Matująco - nawilżający krem na dzień 
Vitamin B3
cera tłusta i mieszana
Soraya


Kremy do twarzy nie są częstym gościem na moim blogu, a to dlatego, że zużycie słoiczka tego kosmetyku zajmuje mi mniej więcej 3 miesiące.  Ten przyjemniaczek niedawno dobił dna, dlatego nadeszła odpowiednia pora, aby napisać o nim kilka słów.




Informacje od producenta:

Matująco - nawilżający krem na dzień ma za zadanie przywrócić cerze tłustej i mieszanej równowagę. Szybko i na długo wyeliminować błyszczenie się skóry. Zredukować niedoskonałości, takie jak rozszerzone pory, zaskórniki, wypryski. Zapewnić skórze optymalne nawilżenie, a jednocześnie efekt matowości, by wyglądała ładnie i zdrowo. 
Witamina B3 (niacynamid) aktywnie włącza się w proces regulacji pracy gruczołów łojowych w skórze. Ogranicza wydzielanie sebum, przez co zmniejsza przetłuszczanie się skóry. Redukuje wielkość porów i stany zapalne. 
Mikrosfery matujące - specjalne cząstki polimerowe, które mają zdolność do pochłaniania sebum z powierzchni skóry. Zapewniają szybką eliminację błyszczenia oraz długotrwały efekt matowości.
Beta-glukan  - naturalny polisacharyd roślinny, który nawilża skórę i chroni ją przed utratą wilgoci. Łagodzi podrażnienia i wykazuje działanie  pobudzające syntezę kolagenu, przez co wpływa na poprawę jędrności i sprężystości skóry. 
Witaminy - wyjątkowe substancje, których szerokie spektrum aktywności oraz niepodważalna skuteczność od lat cenione są przez dermatologów, farmaceutów i kosmetologów.
Vita Therapy System -  stworzony, by zapewnić skórze piękny, zdrowy i młody wygląd, w nowatorski sposób wykorzystuje siłę witamin i jest doskonałą odpowiedzią na problemy różnych typów cery. 


Skład:




Moja opinia:
Krem znajduje się w szklanym, przezroczystym słoiczku z plastikową nakrętką. Bardzo lubię kremy w szklanych słoiczkach, bo według mnie, o wiele lepiej prezentują się na łazienkowej półce. Szata graficzna jest prosta i estetyczna. Krem kupujemy w słoiczku o poj. 50 ml.



Krem zapakowany jest w kartonowe pudełeczko, na którym znajdziemy wszelkie niezbędne informacje dotyczące kosmetyku. Dodatkowo kartonik jest jeszcze zafoliowany, żeby nikomu przypadkiem nie przyszło do głowy otwieranie kosmetyku w sklepie. A gdyby komuś mało było zabezpieczeń przed wszędobylskimi "macaczami" sam słoiczek ma jeszcze ochronne sreberko.


Bardzo zaskoczyła mnie konsystencja tego kremu, jest bardzo lekka i puszysta. Bardziej przypomina mus niż krem. Bardzo łatwo rozprowadza się po twarzy, szybko się wchłania. Krem nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy, wchłania się do matu.

Mam wrażenie, że ten krem przyjmie wszystko, co na niego nałożymy - u mnie był to podkład, puder w kamieniu, puder sypki, baza pod makijaż, krem BB (w różnych kombinacjach) - z każdym z tych kosmetyków idealnie współpracował.


Krem ma bardzo delikatny i przyjemny zapach, który jednak po aplikacji nie jest wyczuwalny.
 
Moim utrapieniem jest mieszana skóra twarzy, dlatego z reguły na dzień kupuję kremy matujące, natomiast na noc używam nawilżających lub odżywczych.
Ten krem całkiem dobrze się spisał, oczywiście nie ma co się łudzić, że zmatowi nam skórę na cały dzień, ale te 3-4 godz. jest całkowicie realne. Jeśli dołożę do tego puder matujący i bazę matującą mam całkiem przyzwoicie zmatowioną skórę na 5-6 godz. Co uważam jest bardzo dobrym wynikiem przy mojej cerze.

Na uwagę zasługuje również to, że nie wysusza skóry, co niestety może się zdarzyć przy używaniu kremów matujących. 

Krem nie wywołał u mnie zaczerwienienia, podrażnienia ani uczulenia. Nie spowodował tez "zapchania" skóry.

Dostępność: mniejsze/ większe drogerie, Rossmann, Natura
Cena: około 17 zł  

Podsumowując: krem się u mnie bardzo dobrze sprawdził, dobrze zmatowił skórę, a jednocześnie jej nie wysuszył.



Macie swoich ulubieńców wśród kosmetyków Soraya??

środa, 13 listopada 2013

przygarnij kosmetyk odc. 16 + wyniki odc. 15



W odcinku 15 akcji "Przygarnij kosmetyk" do oddania był zielony lakier Paese nr 125, który powędruje do 

alicjimagdaleny




Gratuluję!!!
już piszę do Ciebie e-mail :-)
******************************

A w tym odcinku do oddania mam 
paletkę cieni Technic Electric Beauty
(nowa oczywiście)

 Zgłaszać się można do 20.11.2013

Na koniec kilka spraw organizacyjnych:
*musisz być publicznym obserwatorem tego bloga
*zwycięzcę ogłoszę w ciągu kilku dni od zakończenia akcji
*wysyłam tylko na terenie Polski

Wzór zgłoszenia:

Obserwuję jako:
Mój e-mail:  

Zapraszam do zabawy :-)


poniedziałek, 11 listopada 2013

retro peeling :-)

Peeling do ciała 
cukrowo - orzechowy
Vintage Body Oil 
Tenex


Nie wiem czy już pisałam, ale uwielbiam kosmetyki pachnące olejkiem arganowym. Mam ich kilka i każdy z nich używam z wielką przyjemnością. Niedawno przybył mi peeling, który zawiera ten olejek, dlatego wielkie testowanie postanowiłam zacząć właśnie od niego.



Informacje od producenta:
Peeling do ciała SPA Vintage Bodu Oil z olejem arganowym zawiera wyjątkową kompozycję kwasów tłuszczowych, które mają właściwości stymulujące wewnątrzkomórkowy proces dotleniania, przywracające ochronę hydrolipidową oraz gwarantują dostateczne nawilżenie skóry. Olej wykazuje właściwości regenerujące oraz łagodzące podrażnienia. Witamina E spowalnia proces starzenia się skóry. Olej migdałowy odżywia, wygładza, uelastycznia skórę. Ekstrakt z limonki zmiękcza i wygładza skórę, nadając jej miękkość i sprężystość. Ma działanie odświeżające, energetyzujące.
Kryształki cukru oraz drobne kawałki z łupin orzecha ścierają wierzchnią warstwę naskórka, głównie obumarłe komórki, co powoduje pobudzenie skóry do szybszego wzrostu i odnowy oraz wzmacnia elastyczność warstw wierzchnich. Peeling mechaniczny pobudza mikrokrążenie skórne i dotlenia skórę. Wyrównuje się koloryt. Skóra staje się elastyczna i gładka. Aromaterapeutyczny zapach odpręża, relaksuje i sprawia, że zabieg staje się niezwykłym rytuałem dla ciała i zmysłów.


Skład:




Moja opinia:

Peeling zamknięty jest w niskim, okrągłym pojemniczku o pojemności 200 ml. Peeling zabezpieczony jest sreberkiem, za to duży plus, bo wierzcie mi nie wszystkie firmy tak robią. Dzięki temu mam pewność, że nikt nie pchał swoich paluszków do środka, i że kosmetyk jest świeży i nowy.
 Bardzo spodobała mi się szata graficzna,która jest  prosta nie przeładowana, ale zarazem elegancka i przyciągająca wzrok, w stylu retro - śliczna kobieca estetyka.



Przy otwieraniu pojemniczka należy uważać żeby nie wylać olejku, który oddziela się od reszty kosmetyku i zbiera się na górze. 
Zanim zaczniemy peeling ciała musimy wybełtać sobie olejek z masą cukrowo - orzechową.



Po wymieszaniu powstaje nam dosyć gęsta pasta, w której zanurzone są dosyć duże, przezroczyste  kryształki cukru i zmielone, brązowe łupiny orzecha. Ze względu na to, że powstała masa jest bardzo gęsta i zwarta, niestety niezbyt dobrze trzyma się ciała i za każdym razem trochę tego peelingu ląduje na dnie wanny.

Podczas masowania bardzo wyraźnie wyczuwalne są kryształki cukru, które bardzo dobrze wygładzają ciało. Po wykonaniu peelingu tym kosmetykiem moja skóra była lekko zaczerwieniona, ale także gładka i miła w dotyku. Moim zdaniem ten peeling zasługuje na miano "mocnego zdzieraka".

Ogromnym minusem tego peelingu jest strasznie gruba, tłusta warstwa pozostająca na ciele. Nawet hektolitry żelu pod prysznic nie są w stanie jej całkowicie usunąć.

Ze względu na małą pojemność peeling kończy się bardzo szybko.  Mi wystarczył na 4-5 użyć.  Dla mnie akurat jest to zaleta, bo mogę otworzyć coś nowego :-)

Minusem jest też dostępność, bardzo trudno dostać kosmetyki tej firmy stacjonarnie. Na pewno widziałam je w Hebe, ale też w niedużej niesieciowej drogerii.


I na koniec zostawiam to, co najlepsze w tym peelingu, a mianowicie zapach, który, jak dla mnie jest RE-WE-LA-CYJ-NY!!!!
To już mój 3 kosmetyk pachnący olejkiem arganowym i wszystkie bez wyjątku zachwycają mnie swoim zapachem. Z tego wynika, że kosmetyki zwierające ten olejek mogę brać w ciemno :-)


Podsumowując: pomimo cudownego zapachu do peelingu już raczej nie wrócę, ale na 100% kupię masło do ciała z tej serii.


A cała seria z olejkiem arganowym przedstawia się następująco:

*masło do ciała
*olejek do kąpieli
*olejek do ciała, rąk i stóp
*żel pod prysznic
*peeling dwufazowy



 Ponadto dostępne są 2 inne serie: z olejem macadamia i masłem shea. 

Po więcej informacji zapraszam na stronę producenta
http://www.tenex.pl/produkty/vintage-body-oil.html

środa, 6 listopada 2013

owocowy relaks z musem do ciała

Mus do ciała 
czerwone owoce
nawilżenie & odżywienie
Frutti Relax
L'Arisse 
Ava


Odkąd założyłam bloga pokochałam wszelkie mazidła do ciała, wcześniej różnie z tym bywało.
Teraz wyszukuje coraz to nowe masła/ balsamy/ sorbety/ musy/ mleczka itp. Jak tylko zobaczyłam ten słoiczek z musem wiedziałam, że będzie mój. Kupiłam, zużyłam, a teraz czas na kilka słów o tym przyjemniaczku. 



Informacje od producenta:
Kojący mus do ciała o świeżym zapachu  słodkich, soczystych czerwonych owoców polecany do skóry wrażliwej i suchej. Starannie dobrane składniki, w tym naturalny składnik nawilżający oraz oleje słonecznikowy i sojowy, bogate w witaminy E, F i niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe zapewniają skórze optymalne nawilżenie, odżywienie i poprawę elastyczności. Skutecznie odbudowują i zmiękczają naskórek, likwidują uczucie nieprzyjemnego napięcia przesuszonej skóry. Skóra pozostaje delikatna i jedwabiście gładka. Połączenie świeżego zapachu malin, truskawek i czerwonych porzeczek zapewnia ciału orzeźwienie, relaks i poprawia nastrój.

Skład:
aqua, helianthus annuus (sunflower) seed oil, glyceryl stearate, ceteareth-20, ceteareth-12, cetearyl alcohol, cetyl palmitate, glycerin, glycine soja (soybean) oil, isopropyl myristate, phenoxyethanol, ethylhexylglycerin, sodium PCA, parfum, allantoin, panthenol, xanthan gum,carbomer, triethanolamine, EDTA, citral, geraniol, limonene, linalool


Moja opinia:
Mus znajduje się w plastikowym, niskim  słoiczku o poj 250 g. Samo opakowanie jest bardzo wygodne w użytkowaniu, ze względu na to, że jest dosyć szerokie bez problemu wydobywamy kosmetyk do samego końca.
Mus zabezpieczony jest folią ochronną, żeby niepowołane nosy i ręce nie otwierały go i nie grzebały tam gdzie nie powinny.
Szata graficzna bardzo kolorowa, letnia, optymistyczna, miła dla oka. Zdecydowanie przyciągnęłaby mój wzrok na sklepowej półce. 


Pierwszym rozczarowaniem, po otworzeniu opakowania, był kolor musu. Kosmetyk niestety jest w kolorze białym, ja spodziewałam się  koloru intensywnie różowego. No bo skoro jest to mus z czerwonych owoców, to dlaczego jest on biały?? 

Zapach ładny, przyjemny, słodki, choć niestety odrobinę sztuczny. Jednak  nie jest on przytłaczający czy duszący. Utrzymuje się na skórze przez kilkadziesiąt minut. 

Konsystencja to kolejny punkt, który okazał się rozczarowaniem. Spodziewałam się  lekkiego, puszystego musu, a dostałam produkt odrobinę rzadszy od masła do ciała. Ta konsystencja, moim zdaniem, z musem nie ma nic wspólnego. Myślę, że określenie tego kosmetyku jako mus jest mylące, bardziej adekwatną nazwą byłby krem do ciała.


Kosmetyk bardzo dobrze rozprowadza się po ciele i dosyć szybko się wchłania, zatem nie musimy całymi godzinami czekać aż zniknie. Wielkim plusem jest to, ze nie pozostawia na skórze tłustej warstwy, nie bieli jej oraz nie klei się. 

Jest dość wydajny, bo już niewielką ilością jesteśmy w stanie  posmarować całe ciało. Myślę, że na miesiąc regularnego stosowania spokojnie wystarczy.

Po aplikacji tego musu moja skóra była dostatecznie nawilżona, ale przypominam, że nie mam problemu z przesuszoną skórą. Podejrzewam jednak, że dla skóry suchej bądź bardzo suchej nawilżenie będzie niewystarczające.
Ponadto kosmetyk pozostawia skórę gładką, miękką i przyjemna w dotyku.



Najważniejszym minusem tego musu jest jego dostępność.  Do zdobycia raczej online lub w mniejszych, osiedlowych drogeriach.


Podsumowując: pomimo kilu rozczarowań ten mus całkiem dobrze się u mnie sprawdził. Na pewno wypróbuję jeszcze  sorbet  melon&arbuz.


Do tej serii należy również:
*sorbet do ciała melon&arbuz
*sorbet do ciała pomarańcza&wanilia
*mus do ciała hawajski ananas



Miałyście do czynienia z tymi musami/sorbetami??
Znacie kosmetyki Avy??

wtorek, 5 listopada 2013

przygarnij kosmetyk odc. 15 + wyniki odc. 14



W 14 odcinku akcji "Przygarnij kosmetyk" do oddania miałam odżywczy  krem do rąk i paznokci z woskiem pszczelim i olejem makadamia firmy Anida, który ma zaszczyt powędrować do


Fabrycznej 




Gratuluję!!!
już piszę do Ciebie e-mail :-)
 ****************************************
A tymczasem mamy juz 15 odcinek mojej akcji :-)
Dzisiaj będzie coś dla fanek koloru zielonego, a mianowicie mam dla Was
 lakier do paznokci nr 125 Paese
(nowy, nieużywany)


 Zgłaszać się można do 10.11.2013

Na koniec kilka spraw organizacyjnych:
*musisz być publicznym obserwatorem tego bloga
*zwycięzcę ogłoszę w ciągu kilku dni od zakończenia akcji
*wysyłam tylko na terenie Polski

Wzór zgłoszenia:

Obserwuję jako:
Mój e-mail:  


Zapraszam do zabawy :-)

Blogger news

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...