Maseczka wygładzająca peel off
ekstrakt z moreli i wiśni
Marion SPA
Uwielbiam wszelkiego rodzaju maseczki, a szczególnie te w saszetkach, ponieważ do takich w tubkach brak mi systematyczności... Jakiś czas temu, przy okazji wizyty w Drogerii Natura, w moje łapki wpadła maseczka, nieznanej mi dotąd firmy, Marion. Oto ona w całej okazałości ;-)
Informacje od producenta:
Wygładzająca maseczka w formie żelu. Dzięki działaniu
peel off maseczka natychmiast usuwa zanieczyszczenia i oczyszcza pory. Wchłania
nadmiar sebum i usuwa martwe komórki naskórka. Formuła maseczki zawiera
ekstrakty z wiśni i moreli, które doskonale napinają, ujędrniają skórę oraz
usuwają drobne zmarszczki. Maseczka pozostawia skórę czystą, gładką i pełną
blasku.
Skład:
Moja opinia:
Pierwsze co się "rzuca w oczy" to niestandardowy kolor opakowania, który sprawia, że nie da się jej nie zauważyć na sklepowej półce. Kolejną nowością, która według mnie jest rewelacją, jest dozownik z zakręcaną końcówką, która zabezpiecza maseczkę przed wysychaniem i utlenianiem pomiędzy kolejnymi użyciami.
Sama maseczka jest w formie przezroczystego, dosyć gęstego żelu, który jednak całkiem dobrze rozprowadza się na twarzy. Maseczka zasycha ok. 20-25 min potem gotowa jest do ściągnięcia. Trzeba jednak uważać, aby nie przesadzić z ilością nakładanej maseczki, bo jeśli damy zbyt grubą warstwę, trudno potem będzie ją zdjąć. Ja za pierwszym razem dałam za dużo i musiałam ją zdejmować w kilkunastu drobnych kawałkach, co jest trochę denerwujące. Za drugim razem już dałam odpowiednią ilość i maseczka zeszła w 4 ładnych, dużych płatach.
Kolejnym wielkim plusem jest zapach - obłędnie pachnie morelami (wiśni tam nie wyczułam).
Co do działania - ja jestem zadowolona i na 100 % będę po nią sięgała co jakiś czas. Świetnie napina i wygładza skórę, faktycznie wchłania nadmiar sebum, jednocześnie nie przesuszając skóry, która staje się gładka i miła w dotyku, a dodatkowo taki efekt utrzymuje się dłuższy czas. Maseczka nie uczuliła mnie, ani nie podrażniła.
Jedynym minusem tej maseczki jest dostępność - ja swoją wypatrzyłam, jak już wspomniałam, w Drogerii Natura.
Ale dziwne opakowanie - takie czarne.. intrygujące, ale średnio zachęcające do zakupu - bardziej działają na mnie malinki czy inne ogóreczki na opakowaniach. ;)
OdpowiedzUsuńno i ja do maseczek w saszetkach mam mieszane uczucia - z jednej strony fajne, bo można wypróbować wiele różnych i nie czekać, aż się skończą z drugiej strony nie lubię tego wyciskania, a nie mam aktualnie żadnego pudełeczka, do którego mogłabym taką maseczkę przełożyć..
Nigdy nie widziałam takiej maseczki a szkoda bo z chęcią bym ją wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuń+dodaję :)
Też mam "kota"na punkcie kosmetyków.Takie maseczki w saszetkach kupuję gdy tylko jestem w drogerii.Uwielbiam je.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO widzę, że i koleżanka się wciągnęła w świat kosmetyków :) Bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tej maseczki, ale czytałam wile dobrego o maseczkach firmy Marion.
Ciekawe opakowanie faktycznie rzuca się w oczy chyba warto ją wypróbować:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za maseczkami peel-off,ale bardzo lubię firmę Marion i myślę że skuszę się na jakąś zmywalną maseczkę :)
OdpowiedzUsuńNigdzie jej nie spotkałam, a chętnie bym ją wypróbowała :)
OdpowiedzUsuń